Witam. Mam kilka pytań odnośnie kociego noworodka. Od 3 lipca opiekuję się takim oseskiem, urodził się on właśnie 3 lipca i został porzucony. Nie został nawet odcięty od pępowiny ani nakarmiony, nie otrzymał więc przeciwciał do matki. Od tamtego czasu karmię go specjalnym mlekiem w proszku dla kociąt. Dodam że byłam z nim u weterynarza, który zajął się pępowina i wyczyścił kotka, gdyż był oblepiony piachem i troszkę nakarmił. Powiedział mi jak się nim zająć, tak więc karmię go odpowiednią ilością mleka, średnio co 2-3 godziny, pomagam w odbijaniu się po jedzonku, masuję brzuszek po posiłkach, zapewniam mu ciepło i robię co tylko w mojej mocy, by przeżył. Ale mamy pewien problemik. Kotek generalnie robi bardzo jasne kupki, jedynie pierwsze dwie były ciemne, 3 lipca zdarzyła mu się jedna rzadka, ciemna kupka, z 4 na 5 zrobił dwie stałe, jasne kupki sam, bez mojej pomocy, potem nad ranem, gdy masowałam mu brzuszek zrobił rzadką jasną kupkę, po kolejnym posiłku to samo, po następnym była ona troszkę mniej rzadka, od tamtego czasu na razie się nie wypróżniał mimo regularnych masaży (ale to chyba normalne po kilku poprzednich wypróżnieniach). W przypadku tej rzadkiej kupki trochę znalazło się na mojej dłoni i zanim zdążyłam ją wytrzeć wyschła i pozostało coś na kształt proszku. Czy możliwe jest, że to niestrawione resztki tego mleka w proszku? Jeśli tak to czy dobrym pomysłem byłoby zrobienie mleka z większą ilością wody, aby uzupełnić jej brak po rozwolnieniu? I czy zmniejszyłoby to ryzyko kolejnej rzadkiej kupki? Wiem, że biegunka jest niebezpieczna dla kociąt w szczególności ale nie nazwałabym tego biegunką, ponieważ nie wygląda na to, aby go "pędziło". Czy prawidłowo myślę?
Drugie moje pytanie odnosi się do snu maleństwa. Jeszcze wczoraj kotek spał niezwykle grzecznie, czasem troszkę się wiercił ale generalnie leżał spokojnie. Dzisiaj praktycznie cały czas gdy śpi drżą mu łapki, ogonek, czasem rzuca główką, czasem budzi się co chwila i znów zasypia. Może to być spowodowane snami czy może to coś poważniejszego?
Proszę raczej o odpowiedzi osób, które mają jakieś doświadczenie w samodzielnym odchowywaniu kociąt lub są pewne tego, co mówią. Z góry dziękuję za pomoc.