Jeśli chodzi o film, to był raczej taki sobie. Paradoksalnie bardziej podobała mi się druga część, chociaż zupełnie nie była związana z książką. Nie było w niej Michaela, bo aktor, który go grał, chyba naprawdę jest muzykiem i pojechał w trasę, ale nie jestem pewna. Hm, ale ten aktor w dwójce i tak bardziej mi się podobał
Pierwsza część trochę mnie denerwowała właśnie dlatego, że w kółko doszukiwałam się podobieństw do książki i prawie nic nie znalazłam. No dobra, znalazłam, ale niewiele. Parę wątków pozmienianych, imiona i/lub nazwiska też nie te, nawet akcję przenieśli z Nowego Jorku do San Francisco, disneyowskim zwyczajem uśmiercili tatę Mii, a Grandmere stała się zwykłą Grandma, czyli babcią,i wraz ze zmianą "imienia" dostała parę milutkich cech. Nie oglądałam więc go z przyjemnością. No, ale może to dlatego, że oglądałam go wtedy w Wielkanoc, na Jedynce, kiedy leżałam z 38 stopniami gorączki i za Chiny nie mogłam jej zbić
A co do samej książki - naprawdę lubię tę serię. Można i mówić, że płytka, a cała ta historia z odkryciem książęcego pochodzenia jest mocno naciągana - ale co z tego? Niektóre książki czyta się nie tylko po to, żeby się czegoś nauczyć, ale też dla zwykłej przyjemności. Poza tym, podobają mi się niektóre postacie, bywają przezabawne momenty, i chociaż Mia w swojej totalnej naiwności chwilami denerwuje, ogólnie ją lubię. Ale na przykład bardziej już lubię Sam z "Dziewczyny Ameryki" albo Suze z "Pośredniczki".
Dla zainteresowanych: część siódma "Party Princess" (imprezowa księżniczka? księżniczka na imprezie? coś w ten deseń) w marcu 2006 w USA. część siedem i pół "Sweet Sixteen Princess" (w wolnym tłumaczeniu: słodka szesnastka księżniczki) w maju 2006 w USA. a w Polsce podobno w grudniu część 5 1/2 "Princess Present" (Prezent księżniczki, w wolnym tłumaczeniu
).
Uściski
Ola