Mrówko, myślisz że piszę to by Cię poniżyć? tak, rzeczywiście, wchodzę na forum, żeby się dowartościować
Słuchaj, byłam w takiej samej sytuacji. Mój kot, teraz już pewnie śp. - zachorował
Na początku nie wiadomo na co był chory. Wymiotował, nic nie jadł, był osowiały.
Chodziłam z nim wielokrotnie do weterynarza, dostawał kroplówki, przechodził wszystkei badania, badano mu mocz, nerki, wszystkie narządy dokrewne.
Wkońcu skierowano go na prześwietlenie, które wykazało ciało obce, groźnie wplątane w przewód pokarmowy, w jelita.
Jedyne wyjscie - operacja. Koszt - sama operacja 1500zł + leki, kroplówka, dochodzenie do zdrowia po operacji.
Myślisz że mój tata ni z tego ni z owego otworzył portfel i mi dał 1500zł? No popatrz NIE.
Chodziłam, błagała, prosiłam tak samo jego jak i innych członków rodziny. Babcie, ciotki. Słuchaj ja miałam wtedy z 10-11 lat..... jak miałam uzbierać tę sumę?
Przez prawie tydzień utrzymywali kota przy życiu, gdy ja, małe dziecko zbierałam pieniądze. Nawet nie wiesz jak było trudno, i co robiłam....
Największą kwotę i tak wyłożył ojciec, ale gdyby nie obcy ludzie, Filek nie przezyłby.
robie wszystko, zeby bylo im dobrze
I słuchaj, nie mów mi że robisz wszystko. Wszystko byś robiła stojąc przed supermarketem i kwestując.
A komentować nie skończę, chyba że mnie zablokują. Mówię to co myślę i to nie 'ot tak' tylko na podstawie tego co przeżyłam.
I tak zrobisz co chcesz, ale przynajmiej nie wmawiaj sobie że robiłaś wszystko dla tego biednego ogona.
nie psuj ludziom opinii
Tobie na tym zależy? no to chyba naprawdę nie mamy o czym rozmawiać....