No w tym momencie, po tej dyskusji i po słowach z Twojej strony "ja to wszystko wiem" radziłabym sie zastanowić w takim razie nad definicją "kocham konie"
A ze jestes pionkiem to bym dyskutowała mimo ze nie znam stajni i sytuacji, ale jestes po pierwsze człowiekiem i masz wolną wole i jesli nie chcesz rezygnowac z jezdzenia tej kobyły to chociaz to zmodyfikuj. Nie jestes zatrudniona na etat wiec masz cos do powiedzenia (zresztą nawet gdybys była to bys miała cos o powiedzenia, kawestia podejscia). łatwiej jest przymykac oko i zamiatac krzywdy tego konia pod dywan ale to sie odbije i na jego zdrowiu i psychice.
Poza tym dziwna ta szkółka skoro niedoswiadczeni jezdzcy zajezdzają młode, do tego elektryczne konie i jeszcze na nich skaczą- za wczesnie i od zera(sory za okreslenie niedoswiadczona, ale taka prawda, ja np. jezdze ok. 7 lat jezdziłam duzo prywatnych koni, pare sportowych, pare młodych w mimo to nadal nie uwazam sie za doswiadczona. I moja "szkołka" nigdy nie była w takim wydaniu.. ). Tobie sie wydaje ze robisz postepy, ale tak na parwde nabierasz złego podjescia do jezdziectwa moim zdaniem. Zrozum ze zawsze masz cos do powiedzenia, kwestia tylko tego czy chcesz to powiedziec. łatwiej jest myslec ze jestes pionkiem. Trudno sie postawic, wiem. Tymbardziej przekonywac kogos starszego zeby konia jezdzic - delikatniej, wolniej, mniej na siłe. Bo przeciez w stajni wiedzą lepiej. Jezdzisz ją sama? Czy nie daj Boze ona juz chodzi na jazdy rekreacyjne... i nie daj Boze skacze pod przypadkowymi ludźmi? :O Jesli tak to juz załamuje rece w tym momencie.
To nie jest atak na Ciebie, po prostu zastanów sie czy zrobiłas wszystko zeby ten kon lepiej sie "wdrażał" w jezdziectwo, mniej bolesnie i mniej szkodliwie dla psychiki. I czasem dla "kochania koni" trzeba poswiecic własne zachcianki np. skoki w tym przypadku.
Co do mówienia swojego zdania. Byłam kiedys na obozie. Duza, porzadna stajnia. Rekreacja i obóz denne. Dali mi konia kulejącego. Miałam wtedy moze ze 13 lat. Było kilku instr na hali. Mówie kon kuleje. Zero reakcji. Krzycze kon kuleje nie bede na nim jezdzic. Główna pani instr powiedziała zebym nie dyskutowała i jechała dalej, ze jej przejdzie. Zatrzymałam sie i powiedziałam ze nie mam zamiaru jezdzic na biednym kulawym koniu i ze własnie planuje zsiasc i odprowadzic ją do stajni. Na co pani instruktor sie nieziemsko zdziwiła ale zgodziła sie. Kon miał wolne przez cały tydzien, chodził na padoki, nie poszedł na zadna jazde zanim noga była zupełnie zdrowa. Da sie? A tez mogłam zamknąc oczy i udawac ze nie czuje ze cos jest nie tak. Tymbardziej ze oni wiedzieli o wszystkim tylko nie chcieli tego brac pod uwage ze kon powinien byc wykluczony z jazd. Kulawizna nie była duza. Ale była i to wystarczy.
Twoja jazda Twoja sprawa mnie tylko konia szkoda, tymbardziej ze pewnie zapowiadał sie neizle.
P.S. A do tej stajni 30 km od nie ma jakiegos PKS-ubusa czy cus?