Brawo, Balbisia

Nadal wyprowadzam suczkę sąsiadki. Diabliczka trochę się utemperowała, ale i tak muszę zachować czujność, bo tylko czeka na okazję do schrupania kota lub psa... A i ptakiem chyba by nie pogardziła

Krążymy po podwórku, które całe jest rozkopane (remont totalny, który trwa już chyba 3. miesiąc

) A tak bym chętnie poszła na spacer nad Odrę, tam, gdzie chodziłam z Pigwą i Kropisią... Ale ryzykować nie będę, szatan gotowy wciągnąć mnie pod samochód, jeśli na drugiej stronie jezdni dojrzy obiekt do zaatakowania
Jednak co mały psiak, nawet, jeśli do najgrzeczniejszych nie należy, to nie to samo, co raptus z końska siłą

To pierwszy pies, z którym spacer jest bardziej stresem, niż przyjemnością

Ale co zrobić, sąsiadka nadal niedomaga i, co najgorsze, czeka, az noga sama wydobrzeje... Prędzej Dianka mnie roztrzaska o beton
