mam pytanie, mam nadzieję, że ktoś będzie umiał mi pomóc swoją wiedzą
dziś wracając do domu zauważyliśmy z mężem , że w takim jakby żywopłocie znalazł sobie miejsce obcy kotek. Może nie byłoby to nic dziwnego tylko problem polega na tym, że ten kot wygląda na dość zabiedzonego i chorego a ja mam wolno biegającego psa i do tego jeszcze małe dziecko, które nie będę trzymać w domu w zamknięciu przed chorym kotem.
Moje pytanie brzmi: gdzie powinnam to zgłosić/zadzwonić żeby ktoś się nim zajął?? do azylu?
tylko mnie nie pouczajcie, żebym się nim zaopiekowała bo po pierwsze:
nie będę trzymać kota w domu z racji tego, że mam małe dziecko no i jeszcze jest pies duży
po drugie: nie mam czasu i pieniędzy na bawienie się w siostrę miłosierdzia
po trzecie: już parę lat temu zaopiekowałam się przybłędą/chorą na którą wydałam mnóstwo kasy - miał koci katar, później potrącił go samochód i kolejne wydatki z leczeniem a na koniec po pół roku żeby było śmiesznie zawinął się i uciekł
nie wiem co może mu być, objawy ma podobne do kociego kataru, nos cały mokry, trochę zaropiały, ale przeraziły mnie jego czerwone, przekrwione oczy

nie ucieka, nie boi się, nie reaguje na przeganianie ani nic nie robi na niego ujadanie psa, pies jest od niego w odległości mniejszej niż metr a on sobie po prostu siedzi, ten żywopłot jest przy chodniku i przechodzi koło tego kota mnóstwo osób, też z psami, i zero reakcji, w ciągu całego dnia przesunął się tylko o kilka metrów, nie jest też agresywny wobec psa