Ja też wesel nie lubię, własnego nawet nie miałam

A na ślubie byliśmy tylko ja i Tomek (no, bo jakże inaczej

) i dwie "świadczynie" oraz małoletnia córka jednej z nich. W sumie córka drugiej też była, bo tą drugą byłam ja

Sukni nie miałam, byłam w spodniach i wyglądaliśmy tak, że facet na parkingu zażądał opłaty, bo "zwolnieni są tylko państwo młodzi"

Już o tym kiedyś pisałam, tylko przypominam

Gdyby nie fakt, że było to w dniu popularnych imienin, pewnie nie pamiętałabym daty

W sumie chyba lepiej schudnąć i żeby spadało z tyłka, niż odwrotnie

Przypomniał mi się wpis na temat "najgorsza rzecz, jaka cię spotkała"... Ktoś pisał o śmierci brata, itd., a jedna babka stwierdziła, że najgorszą rzecz przeżyła, kiedy mierząc w sklepie spodnie poprosiła ekspedientkę o rozmiar większe, bo "w 38 nie wchodzi". Na to usłyszała "ale pani mierzyła 40."...

Idź sama, Fatty, baw się i nie przejmuj
