Zależy od nauczyciela.
Zawsze z wypracowań miałam od 4 do 13 pkt na 20, a na egzaminie gimnazjalnych chyba maxa miałam .
Na dodatek kolega raz dał wypracowanie siostry która pare lat temu za to samo dostała maksymalną ilość punktów, a on tylko 8.
Ja ze sprawdzianów z biologi dostawałam 4, a koleżanka ma 6 na koniec roku tylko dlatego, ze na każdym sprawdzianie miała zapas ściąg i zgapiła od innych.
Dostałam na koniec z chemii 4 mimo całorocznej aktywnej pracy przy 4 ze sprawdzianów, a kolega który się nie wysilał, tylko kartkówki i sprawdziany pisał na 4, dostał od tak 5.
Kolega z klasy miał poprawkę z matmy i groziło mu nie zdanie w 3 klasie, miał 1 na czysto przez pewien czas, a jego kolega spokojną 2 mimo, ze nie rozróżnia stożka od ostrosłupa, a ten pierwszy ma wyuczone wzory i potrafi logicznie myśleć oraz liczyć, w porównaniu od tamtego który myli się w tabliczce mnożenia i nie potrafi dodawać ułamków.
Oceny są zwodnicze.
Osoby które zawsze trzymały się wysoko ocenowo, na egzaminach wyszły fatalnie, a te które kuśtykały z nauką, egzaminy napisały bardzo dobrze.
To nei tylko kwestia tego, ze temat podpasuje czy nie, ale też ściągania, nie przykładania się, uchyłek nauczycieli oraz wybłagiwania ocen.
Dla mnie dobrym nauczycielem jest ten który uczy i wymaga. Uczniowie czuja respekt, ale nie siedzą zestresowani na lekcji, nie boja się podnieść ręki czy poprosić nauczyciela o pomoc. Jest konsekwentny, ale potrafi stworzyć dobrą atmosferę.
Spotkałam takich dwóch nauczycieli, a jeszcze dwójce czegoś brakowało do doskonałości.