Maleńka jak okruszek. Odeszła. A miała być szczęściem... Biała kotka w czarne łatki. Reszta Jej rodzeństwa umarła o wiele wcześniej. Ona jedna "trzymała się" i cieszyła nas swoimi kocimi harcami... ale była zbyt młoda, zbyt słaba i bezbronna. Mruczka nie chciała Jej karmić, Bóg wie dlaczego... Widziałam Ją tylko raz - ten jeden raz, kiedy to już leżała z półotwartym pyzczkiem i tym wyrazem kocich oczu... O tym kocięciu nie zapomne nigdy. Ale znowu spotkam Ją - na tęczy.
['] kilkutygodniowa Okruszynka
Kilka tygodniu swojego krótkiego życia spędziła u mojej babci, wraz ze swoją kocią rodziną.