A ja... nie moge go nigdzie znalezc. Poznalismy sie w wakacje, bylismy w tym samym czasie na helu... Ale jakos tak wyszlo, ze nei wzielismy do siebie zadnego kontaktu. Jak bylam w tym samym miejscu dwa lata temu, to on tez byl, ale byla taka pogoda, ze nawet o desce gadac sie nie dalo, wiec tylko utknal mi jjego widok w pamieci... Ale w tym roku... No nie moge przestac o nim myslec...
Pomijajac jego zajbsty wyglad, to jeszcze charakter miodzik...
I nigdzie nie moge go znalezc, nigdize w necie. Sprawdzalam grono, gg, windurfingowe stronki i fora, i nic... Ehh, boje sie, ze w nastepne wakacje sie nie spotkamy...
Teraz pluje sobie w brode, ze stracilam taka szanse, ze nie dalam mu numeru...
Jak go pierwszy raz zobaczylam na desce, to myslalam ze padne. Pozniej przesiadywalam nad cuchnaca glonami zatoka i patrzylam jak serfuje, a moj wierny mamucik cierpliwie mi towarzyszyl. On 4 razy mnie zagadal o pieska. A zaczelismy gadac pewnej nocy, ktorej nie zapomne. On ma przyczepe kolo zejscia nad zatoke, i obok boiska z siatka. A ja oczywiscie cale dnie albo na desce, ale w siatkowke pykalam. I pewnego poznego wieczoru wydiagnelam barta i jego dziewczyne, zeby sobie pograc. A On ze swoim mlodszym bratem cos tam robili, i wzieli dske i zeszli nad zatoke "plywac po piasku". Moj brat z dziewczyna pozli do pr5zyczepy, a ja z pilka zeszlam do Niego. Zaczelismy gadac, bylo ciemno, i Michal zaproponowal mi, ze mnie pouczy plywaz na desce(ja zacnam, on plywa 7 lat). I musze Wam powiedizec, ze byl rozczarowany kiedy mu powiedialam, ze jutro wqyjezdzam...
I na tym sie skonczylo, od tamtej pory sie nie widzielismy