Drukuj

Zaloguj się lub zarejestruj.
1 Godzina 1 Dzień 1 Tydzień 1 Miesiąc Zawsze
Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji

[asiaaa3]

26 października przy przystanku Wał Miedzeszyński na Trasie Łazienkowskiej znaleźliśmy pieska, czarnego kundla, z podpalanymi na piaskowożółto łapkami i nieco posiwiałym pyszczkiem

Pies był przerażony, trząsł się i waliło mu serducho, ale dał do siebie podejść i się pogłaskać, a potem nie odstępował już ani na krok. Został nakarmiony (wszystkożerny skubaniec) i teraz śpi u nas w firmie na Genewskiej 18. Zbliża się jednak długi weekend i coś musimy z nim zrobić. Pomóżcie odnaleźć starego właściciela alb
o znaleźć nowego, bo inaczej znów trafi na ulicę albo do schroniska (co niestety często jest tożsame z ulicą, czyli zimnem, głodem i hałasem).

Pies ma ok. 10 lat, sięga mniej więcej pod kolano, jest śliczny, ma zadbaną, lśniącą sierść, nie śmierdzi, bardzo łagodny (dogaduje się z innymi psami) i niewybredny w jedzeniu. Więcej nie wiemy, ale potrzebujemy Waszej pomocy.

Pies prawdopodobnie miał bliskie spotkanie z samochodem, przez co utykał na tylne łapki, ale wszystko dzielnie znosi. Zaaplikowaliśmy mu sterydy+antybiotyk, na ogólną poprawę stanu. Miał za uchem kleszcza, ale został ładnie wykręcony i dostał zastrzyk przeciwkleszczowy. Teraz ładnie chodzi, ba, nawet biega, uraz więc był chwilowy. To już praktycznie zdrowy pies. Nie ma wewnętrznych uszkodzeń (brak krwi w moczy), nie ma problemów z wypróżnianiem, apetyt natomiast mu dopisuje.

 Ma już u nas w firmie swój własny kocyk. Teraz misja zamienia się z ratunkowej na adopcyjną - pies nie może u nas zostać forever, niestety. Musimy znaleźć mu dom (chociażby tymczasowy) do długiego weekendu, bo inaczej będziemy mieli poważny problem. W ten weekend zmobilizowaliśmy ekipę do spędzenia soboty i niedzieli w pracy (bleh!), ale za tydzień ten numer nie przejdzie Pomożecie?