Weterynarz u którego byłam jakiś miesiąc temu ze szczurkiem (drapał się, miał strupki) powiedział że ma alergię... kazał odstawić wszelkie białko czyli jego ulubiony pokarm (serek biały, płatki nasączone mlekiem, dropsy śmietankowe, mączniaczki itd). Potem, gdy to nie pomogło zmieniłam mu ściółkę na Cat's dream (z czego korzystam do dziś
) To również nie pomogło więc zostałą lignina, potem papier toaletowy. To również nie pomogło. Dzisiaj rano głaszcząc moskita zauważyłam na jego grzbiecie chodzącą plamkę !!! Było to tak małe i zlewające sie z jego sierścią, że nie zauwazyłam tego paskudztwa wczesniej. Od razu w transporterkę i do weta. Słyszałam że lekarz klinika PRZY BAŻANTARNI jest dobra. Od razu do niej. Powiedziałam jej o problemie i wcześniejszym "leczeniu". Powiedziałą że to na 100% nie alergia. Potem zaczęło się łapanko robaczków i mikroskop...lakarka dała mi popatrzeć. żałuje. ALE PASKUDZTWO... bleeeech Powiedziała że to świeżbowiec, dała jakieś coś żebym przemywała mu skórę. Dałą mu zastrzyk przeciwświądowy lecz poźniej przyszedł pan weterynarz. Specjalista od gryzoni a szczególnei myszek i szczurków. Powiedział że to szczurzy wesz czy tam wszoł (jest jakaś różnica?
). Skączyło się na zaleceniu posmarowania FRONTLINE (miałam w domu, pryskałam pieski) i cenie 15.99. Jestem bardzo zadowolona. Weterynarze mieli "podejście". Facet mówił do niego pieszczotliwym głosem- lubi to co robi. A tamtem wet? "zainkasował" 50 zł za "dobre rady"....... szczurzasty już po pryskanku i czuje sie świetnie. Wyczesałam go i wygłaskałam. Wreszcie powrócił do normalnej diety
Wcina dropsy aż mu uszka podstakują
.
A i jeszcze jedno. Wet spytał się czy szczurzasty jest odwojony. Wyciagnęłam komórke, położyłam dalej od siebie i zagwizdałam
Od razu... aport
faceta zatkało
hehehe
Wam też życzę takich weterynarzy i bądźcie ostrożni w zoologicznych. Nie dotykajcie chorych zwierzaków, bo najprawdopodobniej ja zaraziłam Moskita. Przyniosłam szczurzą wesz do domu, która znalazła żywiciela.