Miałam podobną sytuację. Trzymałam razem bojownika, gupiki, jarzeńce, miedziki, platki, neony i cierniooczki. Coś zżerało ogony, najczęściej gupikom, ale czasami znajdowałam też inne ryby z postrzępionym czy rozdartym ogonem, w zasadzie przydarzyło się to rybom każdego gatunku poza bojownikiem. Co wiecej - coś mordowało mi ryby - znajdowałam trupki, częściowo zjedzone (ślimaki?), niektóre miały czewone plamy na brzuchach, zupełnie jakby coś sie w tym miejscu przyssało.
Nigdy, ale to nigdy nie widziałam jednak, żeby mój bojownik kogoś atakował. Potem przyszła jakaś epidemia i ryby zaczęły mi w ogóle padać, niektóre bez objawów, inne z objawami puchliny. Do rybiego raju odpłynął również bojownik, ale po jego śmierci
nadal coś polowało na rybie ogonki. Sprawa zakończyła się, kiedy z kilkunastu ryb zostały tylko dwa jarzeńce
Teraz mam te dwa i stado gupików, nie ma już morderstw i napadów, ale sprawa nie została wyjaśniona :?