Po pierwsze chciałam powiedzieć, że szokują mnie wypowiedzi w stylu Naomi. W przeciwieństwie do niej uważam, że kot jest zdecydowanie zwierzakiem "blokowym". Ale mniejsza z tym - każdy robi jak uważa.
A po drugie - co do spacerków.
Mieszkam w domku, więc siłą rzeczy Tom i Jerry będą wychodziły na dwór.
Wczoraj było takie pierwsze większe (czyt. dłuższe) wyjście - oczywiście na posesję.
W zimie wychodziły, ale tylko na kilka minut i od razu dobijały się, żeby je wpuścić do domu.
No więc wczoraj..............
Wypadły z Pumą (ich matka - amstaffka) na dwór jak z katapulty. Wiecie, jak jest......pod opieką mamy żaden widok niestraszny. Przy okazji odkryłam w nich talent do aportowania. Okazało się, że moje kotopsy bardzo chętnie aportują, mają tylko mały problem z oddaniem piłeczki, kamyczka, gałązki ipt. Niemniej - przynoszą mi pod nogi.
Podczas pobytu na powietrzu zostało przeprowadzone wstępne zapoznanie z bernardynką sąsiadów - wiecie" strzeżonego Pan Bóg strzeże. A nóż widelec kiedyś przelezą na jej posesję? Wolę, żeby się znały i lubiły.
Wracając do tematu - Jerry latał po posesji za Pumą jak szaleniec........zadarty ogon, zaczepiał ją do zabawy a kiedy coś go zaniepokoiło - spierniczał galopem do domu. Kiedy przelatywały ptaszki - z głupią miną i zadartym łebkiem siadał na dupsku i w tej pozycji próbował je dosięgnąć łapką (to dość leniwy kociak). Acha - najadł się młodej trawki - miła odmiana po zimowym sianie.
Tom natomiast jest bardzo odważnym mężczyzną - niczego się nie boi, więc nigdzie nie musiał zwiewać. Natomiast chyba ze 25 minut tarzał się w młodej trawce (?) - wyglądał, jakby dostał szału, aż mu oczy mgłą zaszły z rozkoszy. Poza tym 5 czy 6 razy latał biegiem do Baśki pod siatkę (bernardynka) - chyba mu się laska spodobała.
Reasumując - mam nadzieję, że po kastracji NIGDY nie zechce im się próbować forsować ogrodzenie. I że nigdy nie wyjdą na zewnątrz - za dużo niebezpieczeństw, obcych psów, drzew, łasic (!), kun, itp.itd.I zapomniałabym - za dużo wspaniałych, dobrych ludzi, którzy nie odmówią sobie kopnięcia kota!!!!!
Bo kot to przecież narzędzie szatana i ulubieniec czarownic.