Miałam w liceum (10 lat temu) takiego nauczyciela, który właśnie mówił "Poszukajcie sobie w książce", było to wynikiem nie tyle jego olewactwa co niewiedzy. Najwyraźniej musiało to dojść do "góry" bo pan popracował tylko jeden rok szkolny.
Z kolei nauczycielka z biologii (postrach szkoły) uparła się, że będzie opracowywać z nami calutki podręcznik (włącznie z tematami tylko dla klasy biol-chem;ja chodziłam do mat-fiz). Napisaliśmy petycję do dyrektora o zmianę nauczyciela, podpisaliśmy się pod nią i... od następnego roku mieliśmy zajęcia z panią dyrektor, fantastycznym pedagogiem, kompetentnym ale z poczuciem humoru (czego o tej poprzedniej nie można było powiedzieć).
Wniosek?Jeśli nie odpowiada nam podejście jakiegoś nauczyciela to starajmy się to zmienić, to nie problem siedzieć i narzekać, jeszcze łatwiej słabe oceny zwalić na wrednego belfra. Szkoła średnia to już nie podstawówka, gdzie wszyscy prowadzą za rączkę. Tam wymaga się więcej od ucznia ale i uczeń może więcej wymagać.
Jeśli chodzi o palenie, to w moim liceum też nie mogli sobie z tym poradzić. Przeganiali spod szkoły to chłopcy szli do parku. Pechowo ten park jest umieszczony tuż pod oknami Urzędu Miejskiego i do szkoły wpłynęła skarga od prezydenta miasta na tych właśnie chłopaków. Musieli sobie znaleźć inne miejsce, dość oddalone od szkoły. A jeśli chodzi o palenie pod budynkiem szkoły to jest na to sposób. Po prostu umieścić tabliczkę z zakazem palenia i konsekwentnie go egzekwować. Jeśli sankcje dyrekcji nie pomogą to może pomoże interwencja straży miejskiej.
A tak swoją drogą to dobry pedagog ma charyzmę i nie potrzebuje terroryzować dzieciaków strachem. Niestety większość nauczycieli to (niekoniecznie wybitni) absolwenci studiów, którzy nie są na tyle dobrzy w swoim fachu (matematyka,informatyka,języki) by móc zarabiać w swoim zawodzie w inny sposób (by być nauczycielem w szkole średniej wystarczy ukończyć dwuletnie studium pedagogiczne. Czego tam uczą? Ano np. tego, że istnieją uczniowie nadpobudliwi, agresywni i do takich trzeba mieć podejście. Jak? A tego to już nie mówią). Nie mówię, że tacy są wszyscy, ale niestety dużo jest takich.
A to, że nauczyciel nie jest dziś żadnym autorytetem to inna sprawa. Swoją drogą w dobie 'posiadania,posiadania,posiadania" czym może zaimponować taki belferek? Wciąż powtarza, że trzeba się uczyć żeby do czegoś dojść a uczniowie widzą, że on sam doszedł zaledwie do marnej pensyjki nauczyciela i dochodzą do wniosku, że nauka nie jest wcale taka opłacalna. Dlatego też dobry pedagog musi umieć zaimponować uczniom swoją wiedzą (bo tylko to posiada w dużej ilości) tak, by dzieci zrozumiały, że warto się uczyć. Jak to zrobić? Nie mam pojęcia, nie jestem pedagogiem, ale tak trzeba zrobić.