Mama mojego TŻta zaraziła mnie dawaniem kotu cukierków..
Tzn, cukierków z witaminami dla kotów. Kociakom daje się 2-3 cukierki na dzień.
Jak przychodze ze szkoły to daje kotu cukierka. Jak mnie nie ma długo to też.
Ale dziwi mnie, że on jak poczuje co trzymam w ręku to zachowuje się jak deliryczny narkoman... na prawdę, coś typu ''po trupach do celu'' Tak zachłannie zabiera tego cukierka, a jak nie chce mu dać to niemal z rozpaczą rozgrzebuje dłoń łapkami i wpycha nos...
Jak spadł mi papierek po tych cukierkach na ziemie, to Oli pół dnia szurał nosem po podłodze, włozonym w ten papierek..
Czy to ta kociamiętka, która jest jednym ze składników? czy co? co tak działa?
dajecie też cukierki ? jakie?