To, co teraz spóbuję wyjasnić, będzie skomplikowane
Otóż tam, gdzie jeżdże na wieś mieszka sądsiad, który opiekowął się zawsze naszymi psami. teraz tez ma dwa psiaki. tego młodszego widziałam pierwszy raz dwa tygodnie temu i zaczęłam go oswajać. Wyraźnie kulał na tylną łapkę, tydzień później było już lepiej. Ale staw jest dalej jakby opuchnięty, czy może kośc nie jest dokąłdnie tam, gdzie powinna?
Od sąsiada dowiedziałam się, że dośc dawno pies został potrącony przez samochód, stąd te obrażenia i ogromna nieufnośc. Panicznie boi się samochodów. Chciałam psa zabrac do weta, ale tydzie temu był na tyle nieufny, że było to cąłkowicie niemożliwe. Dalej moze być problematyczne. Ale zastanawiam się, czy powinnam. łapa juz go nie boli, powoli zaczyna normalnie na niej stawac i chodzić. Wybrzuszenie jednak pozostało... Nie wiem, czy lepiej to zostawić czy ciągać go do weta i narażać na utratę zaufania wobec jeynych osób, których się jako tako nie boi (czyli nas). Co radzicie?