no wiec ja jestem zwiazana z rudzielcem..czy ytoprzyjazn to nie wiem...tzn...czy obustronna
czasem mam wrazenie wrecz ze jakas rywalizacja miedzy nami jest
on sie drazni ze mna,ja z nim i jakos se zyjemy.... raz rzy jak widzi ze wchodze na pastwisko i zaraz idzie w moim kierunq innym razem totalnie zignoruje i zaprz sie nogami zeby go tylko nie zabrac z trawy,jak sie upieram to podciagnie mnie lbem blizej i tak to z nim jest...no ominmy moze te dni kiedy spiepza galopem z popierdywaniem i baranami jak po niego ide... taki to z niego przyjaciel
a jak sie na niego natknelam....nie natknelabym sie gdyby nie wypadek pewnej kobylki ktora juz praktycznie byla moja...i gdyby ojciec nie zaproponowal zebysmy zajechali do tej stajni-jedynie raz kieeeedys tam bylam
10minut niecale
no i zajechalam...pytam kobiete czy ma jakies koniki na sprzedarz...mowie jej ze potrzebuje klaczy,najlepiej takiej chodzacej pod siodlem ale mlodej...no i coz,jako pierwszego pokazala mi ryzego i to byla milosc od pierwszego wejrzenia
ten pusiaczek z grzyweczka opadajaca na czolko...z siankiem we wlosach jak to zawsze u niego....eh....wzruszyc sie mozna:))) kobieta sie spierala i wahala dlugo,bo ile razy ktos o niego pytal maz jej zabranial....zreszta to byl ulubieniec wszystkich tam,dziewczyny plakaly wrecz jak go zabieralam,zanim sie wszystkie z nim pozegnaly i wogole....no tak weszlam w posiadanie rudego...przyszlo lazowanie,pierwsze wsiadanie,pierwsze rodeo
i upadki
pierwsze tereny...i jako tak ciagniemy,ciagle sie uczymy i widac efekty co mnie bardzo cieszy
choc nawalczyc sie o swoja dominacje tez musialam
no przeciez twardym czeba byc a nie mientkim
wracajac do niego....to kochane konisko z tymi jego niewinnymi minkami i wywracaniem slepiow
nosi bardzo mieciusio,bardzo ambitny jest co czasem wrecz az mnie wnerwia -szczegolnie w terenie kiedy to zaczyna sie w nim odzywac chec do rywalizacji z innymi
ale za to wiele radosci przynosi...potrafi za garnkiem siemienia skakac przez przeszkody jak i kiedys to bywalo lazowac sie samemu tylko dlatego ze jego qmpel wlasnie lata klusem na lazy
podczepial mu sie do ogonka
ma tez humorki....czasem odzywa sie w nim jego naturka zanim stal sie walaszkiem,zaczepia wtedy wszystkie konie,tego podgryzie....temu baranka strzeli....bywalo ze niestety porzadnie przechrzcil ktoregos z koniqw... :? no i w przeciwienstwie do oktawii ktora nieszaleje podczas jazd zdarzalo mi sieslyszec rozne rzeczy o tym jak z niego lecieli kiedy nie moglam sama pojezdzic,jak to im barabny strzelal,ponosil itp...hmm...a jak ja wsiadam niczego nie probuje...przynajmniej na razie
hmm..i to chyba tyle nudzenia.....