Witam i odrazu przechodze do konkretów:
Mianowicie od około 2 miesięcy miałem w domu gołębia chorego na paramyksowiroze(gołąb nie lata, ma ''kręćka'') wyzdrowiał i przez kilka dni wypuszczałem go na pole(miałem nadzieje, że znajdzie sobie miejsce na strychu i już tam zagrzeje na stałe). Jednakże dzisiaj po powrocie ze szkoły dowiedziałem się, że Klusek(tak go nazwałem) nabił się na kolce. Nie umarł, skąd! Ma ''tylko'' połowe głowy zakrwawioną i jedno z oczu mu się całkowicie wylało. Szlag by to trafił! Zdrowego ptaka musiał spotkać taki los ! Teraz sprostowanie - otóż sąsiadka nade mną(mieszkam w kamienicy) ma już od około 2 lat kolce na parapecie. W trakcie tych dwóch lat nabiło się na nie około 10 ptaków, wszystkie starałem się uratować - 4 zdechły, inne, przebite na pół już niegdy nie będą latać, bo miały zranione skrzydła, a teraz jeszcze Klusek stracił oko. W trakcie tych dwóch lat oczywiście interweniowałem w sprawie tych kolców do tej sąsiadki, jednakże ona nawet nie chce pozwolić mi ich '' zakrzywić'' - tak aby gołębie się jedynie ukuły(inaczej raczej sie nie da) i poprostu uczyły się, aby nie siadać tej zakichanej babie na parapecie. Nurtuje mnie fakt, że ona wogóle nie korzysta z tego parapetu, ale musi postawić na swoim. To przerażające, że przez ludzką głupotę niewinne ptaki muszą cierpieć. Dobra, rozumiem, niektórzy nie lubią gołębi bo:
*srają - jak każde żywe i zdrowe stworzenie
*gruchają - tak jak człowiek gada, tak gołąb grucha
itd.itp.etc
Tylko tym razem nie mam zamiaru puścić tego płazem, ale nie mogę przecież włamać się do mieszkania tej baby i zdjąć kolców, sąd raczej nie zajmie się sprawą bo te kolce są ogólnie dostępne i legalne. Jedyne co mi pozostaje to pod jej nieobecność, powiedzieć, że będę jej kwaitki podlewał w domu i jak wyjedzie to guzik będę jej podlewał kwaitki tylko podmienie te kolce na jakieś mniej niebezpieczne, a jak wróci i to zauwarzy powiem, że tamte się zniszczyły i jej odkupiłem. Drugi pomysł jest głupi: ponieważ ona jest stara to można zrobić sztuczny artykuł w gazecie o jakiejś babie która się nabiła na takie kolce lub coś, ona się przestraszy i je zdejmie. No... trudna sprawa. Co wy myślicie o tej sprawie? Może macie jakiś pomysł oprócz tych moich(które są w sumie kiepskie, ale chyba jedne z niewielkiej ilości możliwych). Jeszcze wspomnę o tym, że na samym Rynku Krakowskim, gdzie gołębie były, są i chyba zawsze będą(dopóki ich nie wytłuką) wielką atrakcją, też są kolce. To jeszcze można zrozumieć - na Sukiennicach może nie powinny srać itp. no ale czy nie lepiej rozłożyć jakieś siatki, żeby to na nich stawały, a nie na samym zabytku? Ok, trochę się rozpisałem, ale problem jest raczej poważny, i myślę, że każdy miłośnik ptaków (i nie tylko) mnie zrozumie.