Przypuszczam, że znacie serial o surykatkach. Leciał na Animal Planet, i w naszej TV też, chyba nawet teraz widziałam w programie. Podobało mi się, jak ludzie, którzy go kręcili, przez długi czas zdobywali zaufanie zwierzaków. Po pewnym czasie doprowadzili do tego, że surykatki siadywały obok nich, pozwalały się głaskać... Bardzo to fajnie wyglądało, dzikie zwierzaki, w swoim naturalnym srodowisku i ludzie, ktorzy poswięcili szmat czasu, by surykatki ich zaakceptowały. Myślę, że ze strony surykatek nie było zadnego przywiązania emocjonalnego, dla nich ludzie stali się po prostu elementem krajobrazu, ale twórcy surykatkowego serialu chyba musieli się przywiązać do swoich "aktorów"
Powstał świetny, prawdziwy film z życia zwierząt, ktore nie doznały przy tym najmniejszego, jak sądzę, uszczerbku... Niczego im nie odebrano, nie zubożono, nie ingerowano w ich życie... Takie obserwacje zwierząt popieram. Wiem, wymagają przygotowań, cierpliwości, czasu... Ale za to jaki efekt! No a przy okazji można przywiązać się do dzikiego zwierzaka, choć nie jest się jego opiekunem, a tylko obserwatorem
Jeśli chodzi o koszty utrzymania psa, myslę, ze przeciętnie sytuowany człowiek moze im podołać. Oczywiście, bywają sytuacje szczególne, wypadek, choroba, ale na co dzień pies nie kosztuje wiele. Jeśli ktoś ma psa wielkości małego konia
to gorzej, ale nieduży psiak kosztowny nie jest. Ja kupuję karmę w 15-sto kg opakowaniach (160-180zł), która starcza Toffikowi na kilka miesięcy. Oprocz niej, oczywiscie, je gotowane, ale to tez nie majątek. Ubranek nie potrzebuje, zabawek nie lubi...
Szampon... Toffiś nie kąpie się codziennie
więc butelka starczy mu na dłuuugo... Smycz i szelki ma już kilka lat i pewnie drugie tyle będą mu słuzyć... Wprawdzie, jako starszy piesek, wymaga podawania Arthroflexu i kropli do oczu, ale to wszystko nie są bajońskie sumy... Podatku nie płacę, bo mam psa ze schrona, zresztą i tak bym nie płaciła
Byle tylko pies nie chorował, jego utrzymanie nie będzie szczególnie kosztowne.