Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukanie zaawansowane  

Aktualności:

Strony: 1 [2]   Do dołu

Autor Wątek: Wyłapią i uśpią norki amerykańskie, bo sieją zniszczenie  (Przeczytany 19659 razy)

0 Użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

pituophis2

  • *
  • Wiadomości: 269
Gdyby nie akcja masowego zabijania kóz na Wyspach Galapagos (m. in. Pinta), nie udałoby się uratować unikalnych żółwi i lądowych legwanów, które nie wytrzymywały konkurencji z tymi ssakami.

Niezależnie od tego, czy ktoś się z tym zgadza, czy nie, zabijanie zwierząt inwazyjnych gatunków jest niestety konieczne. Myślę, że ani mi, ani Zoologowi nie sprawia przyjemności myślenie o tej konieczności - tylko niestety okazuje się, że czasami nie ma wyboru. Szkoda kóz na Wyspach Galapagos - ale dlaczego nie miało by być szkoda żółwi? Kozy mają się świetnie w wielu rejonach świata, fauna i flora Galapagos to w większości endemity...

Myślę, że nie ma co dyskutować z Lisem - jest całkowicie przeciwny polowaniom, nawet wtedy, gdy są one prowadzone w celu poprawienia losu zwierząt i ich ochrony, a nie radości panów myśliwych...

I tak, powtórzę jeszcze raz - jeśli nie zaprzestanie się szczepień przeciw wściekliżnie (co byłoby rozwiązaniem lepszym) należy intensywnie tępić lisy, należy też zawsze i najlepiej całkowicie usunąć z fauny Polski drapieżniki obce, należy też zminimalizować w możliwie najhumanitarniejszy sposób zagrożenie dla dzikich zwierząt ze strony psów i kotów. W tym ostatnim przypadku nieczęsto jedyną alternatywą jest odstrzał - są inne, korzystne dla nich środki. Bardzo proszę o porównywanie mnie z myśliwymi, bo z tym środowiskiem nie mam nic wspólnego. Uważam też, że wiele pomysłów i teorii myśliwych jest błędnych i szkodliwych.
Zapisane

lis

  • *
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wiadomości: 16231
  • red fox and dog fanatic
Cytuj
I tak, powtórzę jeszcze raz - jeśli nie zaprzestanie się szczepień przeciw wściekliżnie (co byłoby rozwiązaniem lepszym) należy intensywnie tępić lisy

Tzn? :mysli:
w jaki sposób? - odstrzał nie przynosi efektów,nie zmniejsza populacji tylko likwiduje młode z danego roku,oczywiście,są przyrodnicy którzy uważają że należy zabijać nawet 300 % i więcej lisów,czyli wszystkie młode plus większość ich rodziców ale sami myśliwi przyznają że nie jest to łatwe za pomocą odstrzału i należy zmienić prawo,które zniesie okres ochronny na lisy i dopuści wszystkie,nie myśliwskie metody zabijania,jak trucie,gazowanie,topienie,pułapki,itp,itd.
mamy do tego dążyć?
czy przyniesie to efekt?,bo nawet w UK gdzie jest więcej metod polowań na lisy / min.nocny odstrzał w świetle reflektorów / nie udaje się zredukować populacji,mimo tego że są to wyspy,ponoć aby dokonać redukcji należałoby wybić ok.90% populacji na danym terenie i wykluczyć migrację zwierząt z innych terenów.
Gdyby chciano tam tępić lisy wszelkimi metodami to nie było by protestów przeciwko polowaniom par force będącym narodowym sportem Brytyjczyków.

Cytuj
należy też zminimalizować w możliwie najhumanitarniejszy sposób zagrożenie dla dzikich zwierząt ze strony psów i kotów. W tym ostatnim przypadku nieczęsto jedyną alternatywą jest odstrzał - są inne, korzystne dla nich środki.

W tym wypadku nikomu nie zależy na znalezieniu " humanitarnego " sposobu rozwiązania problemu psów i kotów - ani ludziom u władzy,ani PZŁ,który chce zachować swoje przywileje - twierdzisz że należy chronić dzikie zwierzęta przed kotami i przed psami,tylko kto zabija ich więcej - psy i koty,czy myśliwi?
dla porównania,psy mogły zagryźć ok.10 tys.saren,myśliwi zabili w ciągu jednego roku ok.164 tys.saren
zresztą,nie wszyscy popierają walkę z psami i z kotami:

Cytuj
Wystarczy otworzyć miesięcznik „Łowiec Polski”, by zobaczyć dzielnych strażników łowieckich, targających za ogony zastrzelone koty. Kto tu jest winny? Kot, że wyszedł zapolować na norniki? Właściciel, że nie zrobił kotoszczelnego ogrodzenia i pozwolił mu wyjść? Koty nie powodują znaczących szkód łowieckich, ale myśliwi lubią sobie postrzelać do dobrze widocznych ruchomych celów. To paradoks, że kilka lat temu lobby myśliwskiemu udało się przemycić do ustawy o ochronie zwierząt przepis o strzelaniu do psów i kotów. I nie będzie łatwo go zmienić, bo lobby myśliwskie jest nadal silne w Sejmie. A mamy przeciwko sobie także część działaczy ochrony przyrody, których interesują tylko gatunki dzikie, przynajmniej dopóki są rzadkie. Ale próbować trzeba.

Więcej pod adresem http://www.polityka.pl/kraj/wywiady/1511094,1,rozmowa-z-prof-andrzejem-elzanowskim-bioetykiem.read#ixzz1PLqd19wM

Cytuj
jest całkowicie przeciwny polowaniom, nawet wtedy, gdy są one prowadzone w celu poprawienia losu zwierząt i ich ochrony, a nie radości panów myśliwych...

Jesteś pewien że nie czerpią oni przyjemności nawet z takich rzezi,jak odstrzały z helikopterów? - rozmawiałem z kilkoma,którzy by się ucieszyli z takiego zadania,jak,min.polowanie ze snajperki na pieski preriowe.

Jeszcze raz powtarzam: uważam że cel nie uświęca środków,dla przykładu jeszcze raz posłużę się przypadkiem polskich wolontariuszy,którzy chronili ptaki wodne w Wielkiej Brytanii - ochrona ta polegała na odstrzale drapieżników zbliżających się do gniazd,bez żadnej siatki,żadnej ochrony.


Cytuj
Bardzo proszę o porównywanie mnie z myśliwymi, bo z tym środowiskiem nie mam nic wspólnego. Uważam też, że wiele pomysłów i teorii myśliwych jest błędnych i szkodliwych.

Tyle tylko że część przyrodników z którymi miałem do czynienia postrzega myśliwych w zależności od ich przydatności
czyli: zabicie sarenki jest " be " ale już zabicie lisa jest ok boć to przecież " szkodnik "
jednym słowem,myślistwo jest przez część przyrodników akceptowalne jeśli myśliwi spełniają postulaty przyrodników - ja nie uważam że sarna jest lepsza od lisa ani lis lepszy od sarny,ani że jeden gatunek jest gorszy od drugiego,tylko dlatego że jest liczniejszy i ma lepsze warunki bytowania - każde zwierzę,każdy gatunek traktuję podmiotowo,a nie przedmiotowo.

Cytuj
Myślę, że nie ma co dyskutować z Lisem

Myślę że musimy po prostu przyjąć do wiadomości że mamy różne poglądy,posiadamy różną wrażliwość i poczucie etyki i różnie zapatrujemy się na ochronę przyrody - nikt nie karze nam się ze sobą zgadzać,każdy ma prawo do własnych poglądów i do pozostania przy nich.

Na koniec podkreślę jeszcze raz,że nie chodzi mi tylko o te nieszczęsne obce gatunki ale także o to,że ekologią lub dobrem przyrody coraz częściej tłumaczymy zachowania i postępowania nieetyczne i dwuznaczne moralnie / pułapki,trucie,gazowanie,topienie,zarażanie chorobami,wirusami,odstrzał ptaków na wysypiskach,odstrzał łosi w celach badawczych,odstrzał bobrów,itp.itd. /.
« Ostatnia zmiana: 2011-06-15, 23:21 autor lis »
Zapisane

zoolog

  • *
  • Wiadomości: 2879
Jeżeli chodzi o gatunki obce to podzielam Lisie zdanie w tym względzie pituophis 2. Osobną kwestią jest problem jakich używać metod działania. Z całą pewnością jak najbardziej humanitarnych.
Natomiast kontrola liczebności lisa powinna mieć miejsce w ostojach gatunków ptaków poważnie zagrożonych wyginięciem takich jak głuszec, cietrzew.
Zapisane
Świat bez zwierząt byłby bardzo smutny.
Dian Fossey na zawsze w mojej pamięci i sercu.
Puszcza Białowieska umiera.
Dowody z różnych dziedzin nauki wskazują,że teoria ewolucji jest pewna jak szwajcarski bank.
Moja Dalmacijo serce mi buczy.

Forum Zwierzaki

lis

  • *
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wiadomości: 16231
  • red fox and dog fanatic
Cóż,moim zdaniem " humanitarne " metody zabijania,zwłaszcza hurtowego,nie istnieją
przynajmniej ja nie znam " humanitarnej " metody wybicia ssaków łożyskowych w Australii,a z drugiej strony nie wierzę w to,że takie wybicie do nogi byłoby w ogóle możliwe / przykład królików i lisów /
szczególnie " humanitarne " jest owo polowanie z helikopterów,które niektórzy potrafią oglądać z " dziką rozkoszą ".

Co do lisa i ochrony głuszca i cietrzewia - kontrola liczebności lisa za pomocą odstrzału nie przynosi zamierzonego efektu,na dodatek kontrola ta promuje kolejne nieetyczne zachowania,czyli polowanie w okresie ochronnym,w okresie wychowu młodych - praktyka ta nie dotyczy już tylko omawianych kuraków,ale także,min.zająca,który mimo wszystko,zagrożony wyginięciem nie jest.
Poza tym,oba powyższe gatunki są wybitnie wyczulone na wszelkie zmiany środowiskowe i wybijanie lisów niewiele w tej kwestii zmieni - dlatego,środowisko myśliwskie coraz silniej napiera na możliwość odstrzałów krukowatych i ptaków drapieżnych.
Jakiś czas temu wklejałem link do Brytyjskich badań według których wybijanie drapieżników nie wpływa na gatunki ustępujące,do których można zaliczyć oba kuraki.
Pamiętam jeszcze że gdy na forum przyrodniczym pytałem dlaczego przyrodnicy nie walczą o zakaz szczepień przeciwko wściekliźnie to otrzymałem odpowiedź że to za dużo załatwiania i potrzeba na to sporo czasu,a zabijanie lisów jest szybsze,tańsze i efektywniejsze.

Może dla poszerzenia spojrzenia na relację ludzi ze zwierzętami zamieszczę wywiad z biologiem,prof.Andrzejem Elżanowskim:

Cytuj
Zwierzę cierpi tak samo jak człowiek
Dariusz Rosiak

Z Andrzejem Elżanowskim, profesorem w Muzeum i Instytucie Zoologii PAN, członkiem Komitetu Biologii Ewolucyjnej i Teoretycznej PAN, rozmawia Dariusz Rosiak

Jak wygląda polowanie na wieloryby?

Andrzej Elżanowski: Kiedyś polowano na małych łodziach, wielorybnicy wyposażeni w zwykłe harpuny podejmowali ryzyko, wieloryb miał szansę wygrać w takim pojedynku. W tej chwili polowania przeprowadza się za pomocą nowoczesnych statków przetwórni. Namierza się stada wielorybów czy delfinów i celuje w nie za pomocą sprzętu elektronicznego najnowszej generacji. Stosowane są harpuny wybuchowe, które eksplodują w ciele wieloryba, ale powodują natychmiastową śmierć tylko w ok. 50 proc. przypadków i często zwierzę jest dobijane kulami karabinu albo drugim harpunem. Wieloryb zanim umrze, przeżywa ogromne męki. Trzeba sobie uświadomić, że cierpienia na poziomie podstawowym, uczucia strachu czy bólu są porównywalne między ludźmi i innymi ssakami. Człowiek różni się od innych ssaków częściami mózgu odpowiedzialnymi za inteligencję, ale ta część mózgu, która odpowiada za doznania, zwana układem limbicznym, jest bardzo konserwatywna. Nie zmienia się tak łatwo w zależności od gatunku, np. znany amerykański neurobiolog Kent C. Berridge nie dostrzega funkcjonalnie istotnej różnicy między układami limbicznymi szczura i człowieka. Jeśli cierpienie, ból, panika są złe dla nas, to są tak samo złe dla wieloryba, szczura, świni, goryla.

A czym kierują się np. wieloryby, które próbują ratować towarzyszy trafionych harpunem? Albo słonie, które pomagają innym cierpiącym słoniom?

Empatią, podobnie jak człowiekowate i może niektóre inne ssaki. Empatia pojawia się w rozwoju osobniczym i ewolucyjnym, zanim rozwinie się samoświadomość refleksyjna, np. ludzkie niemowlęta odczuwają empatię. A bez empatii, wczucia się w sytuację innego człowieka, nie byłoby moralności, bo to empatia pozwala oceniać krzywdę czynioną innemu osobnikowi.

Czyli w stadzie delfinów, goryli czy słoni, które przecież znane są z empatii, istnieje zalążek moralności?

Tak. Empatia jest pierwszym etapem ewolucyjnym w rozwoju moralności. Także ludzka moralność jest częściowo napędzana empatią.

Wieloryb czy goryl to są zwierzęta, które budzą w nas jednoznacznie pozytywne emocje. Świnia czy szczur – zwierzęta nie mniej inteligentne – już nie. Świnie większość z nas je, szczury budzą strach i odrazę. Czy pańskim zdaniem z faktu podobieństwa układu limbicznego zwierząt i człowieka wynikają dla człowieka konsekwencje etyczne wobec wszystkich gatunków ssaków?

Zdecydowanie tak.

I na czym konkretnie miałoby to polegać?

Na tym, co australijski filozof Peter Singer nazywa równym poszanowaniem interesów (equal consideration of interests) człowieka i zwierzęcia. Filozofia Singera jest demonizowana, robi się z niego szaleńca, który chce dać zwierzętom prawa równe ludziom, ale on w ogóle nie mówi o prawach. Ani Singer, ani ja nie proponujemy przyznawać świni czy delfinowi praw obywatelskich. Natomiast jeśli chodzi o doznania takie jak ból, cierpienie, stres, to interesy człowieka i zwierzęcia są w pełni porównywalne. W tym sensie filozofia Singera jest bardzo silnie osadzona na podstawie naukowej.

W jakim zakresie interesy człowieka różnią się od interesów przeciętnego ssaka?

W zakresie, w jakim doznania zależą od samoświadomości refleksyjnej, tzn. postrzegania siebie samego jako aktora i sprawcy wydarzeń. Postrzegane „ja” jest źródłem doznań, jak duma, poczucie własnej wartości, upokorzenie etc. Ta sfera doznań dostępna jest tylko człowiekowatym (ludziom, szympansom) i może, w mniejszym stopniu, nielicznym innym ssakom.

Miliony ludzi w ogóle nie zastanawiają się nad „interesem” zwierząt. W każdym razie nie na tyle, żeby przestać jeść świnie czy krowy. Singer mówi, że nie należy zadawać bólu innym osobnikom, jeśli można tego uniknąć. Ale kiedy zadajemy ból w sposób zbędny?

Zadajemy ból innym, kiedy wyłączamy empatię. Nie byłoby ludobójstwa Tutsich w Rwandzie czy rzezi w byłej Jugosławii, gdyby ludzie nie wyłączyli empatii wobec innych, gdyby ich nie odczłowieczyli. Zwierzęta, szczególnie te, które zjadamy, są masowo i intensywnie poniżane w codziennym języku (ty krowo!) i ośmieszane, np. w reklamach wesołych świnek nad sklepem mięsnym. I nie ma rzecznika „praw” zwierząt, który by się temu przeciwstawił. A księża poświęcają zakłady mięsne nawet bez wzmianki o jakiejkowiek etycznej odpowiedzialności wobec zwierząt.

Myśli pan, że Kościół popiera maltretowanie zwierząt w zakładach mięsnych? Ja w katechizmie Kościoła katolickiego znalazłem takie zdanie: „Sprzeczne z godnością ludzką jest niepotrzebne zadawanie cierpień zwierzętom lub ich zabijanie”.

Nie popiera, tylko demonstruje obojętność – podobnie jak wobec publicznej masakry karpi w czasie świąt, których jest duchowym gospodarzem. A obojętność autorytetu moralnego oznacza w praktyce, że wszystko wolno. Katechizm, który pan cytuje, jest spektakularną mieszanką zacofania i hipokryzji, ponieważ po zdaniu „Sprzeczne z...” następuje zdanie „Równie niegodziwe jest wydawanie na nie pieniędzy, które mogłyby w pierwszej kolejności ulżyć ludzkiej biedzie”. A więc nie znęcajmy się nad bydlątkami (tylko dlatego, że to nas zdeprawuje, podpowiedziałby Tomasz z Akwinu), ale nie dawajmy na nie ani grosza (bo jakaś ludzka bieda, czasem zasłużona, a czasem nie, zawsze gdzieś będzie). Zwracam też uwagę, że ten katechizm powstawał w czasie, kiedy w Europie Zachodniej narastało oburzenie na oprawców zwierząt futerkowych, które zaowocowało zakazem produkcji naturalnych futer w kilku krajach (w Wlk. Brytanii jako obrazy moralności publicznej). Na początku pontyfikatu Jan Paweł II był w tej i innych sprawach ochrony zwierząt zasypywany listami, ale w katechizmie zapisano krótko: „Jest więc uprawnione wykorzystywanie zwierząt jako pokarmu i do wytwarzania odzieży”. Dzięki temu ktoś, kto skazuje lisa na nędzne życie w klatce, a potem zabija go przez przyłożenie elektrod do nosa i odbytu, może się jednocześnie czuć dobrym katolikiem.

Myśli pan, że dojdziemy do tego miejsca, gdzie zabijanie wielorybów będzie traktowane tak jak wybicie prawie miliona Tutsich przez Hutu w Rwandzie?

Mam nadzieję!

Nie widzi pan niestosowności takiego porównania? Akceptacja wyjątkowości rodzaju ludzkiego jest granicą, której wielu ludzi, nawet rozkochanych w zwierzętach, nie przekroczy.

Ta wyjątkowość człowieka wymaga zdefiniowania. Nie ma wątpliwości co do wyjątkowości kognitywnej człowieka. Jesteśmy z pewnością najbardziej inteligentnymi ze znanych stworzeń... Tylko że sama wyższa inteligencja nie decyduje o wyższej wartości danej istoty. Jak wiadomo, inteligencja używana jest w różnych celach...

Dla wierzących o tej wyjątkowości świadczy posiadanie przez człowieka duszy...

Jeżeli dusza ma mieć rolę sprawczą, czyli odpowiadać za nasze decyzje, a zwłaszcza sądy i zachowania moralne, to jest ona produktem ewolucji kręgowców tak samo jak same te zachowania i kontrolujące je części mózgu. Nasz złożony mechanizm motywacji moralnej jest ewolucyjną składanką elementów (empatia, poczucie odpowiedzialności itd.) powstałych w różnym czasie. A jeżeli ktoś postuluje działanie innej duszy, to albo musi określić, czym różni się jej działanie od tej naturalnej, którą coraz lepiej rozumiemy, albo przestać udawać, że wspólnie z nauką „poszukuje prawdy“.

Jeżeli nie ma nieśmiertelnej duszy, to w myśl pańskiego rozumowania śmierć psa może być tym samym co śmierć człowieka.

Sama śmierć, której istotą jest zaprzestanie działania mózgu, jest niewątpliwie tym samym. Natomiast znaczenie tej śmierci zależy od wartości zmarłego podmiotu. Śmierć ukochanego psa może mieć dużo większe (negatywne) znaczenie niż śmierć człowieka, który żył z rozboju czy sutenerstwa i nic dobrego nie zrobił.

I nie przeraża to pana?

Nie. Kiedy patrzę na to, jak moja kotka cieszy się codziennie ogrodem, to dochodzę do wniosku, że immanentna wartość jej życia jest nawet większa niż moja. Ja wstaję codziennie z bólem kręgosłupa, a ona jest zawsze szczęśliwa. Przestańmy prawić komunały na temat naszej wyjątkowości, tylko realistycznie się jej przyjrzyjmy. Trzeba jasno odróżnić immanentną wartość życia, czyli to, ile moje życie jest warte dla mnie samego, od wartości społecznej (czy szerzej, pochodnej), tzn. ile moje życie jest warte dla innych. Jeśli porównujemy immanentne wartości życia – to nie widzę żadnej różnicy między psem, kotem i człowiekiem. Jeśli pana to szokuje, to spytam: czy naprawdę uważa pan, że immanentna wartość życia prostaka, człowieka pozbawionego wykształcenia, o miernych aspiracjach, jest mniejsza od tej wartości życia wyrafinowanego intelektualisty, profesora, noblisty? Ja nie jestem pewien. On znajduje przyjemność głównie w piciu piwa i chodzeniu na ryby, a ja w zgłębianiu skomplikowanych prawd i ich wygłaszaniu. Ta sama logika obowiązuje w porównaniach międzygatunkowych. Natomiast oczywiście społeczna wartość życia ludzi utalentowanych czy uczciwych fachowców oddanych swojej pracy jest zapewne wyższa niż wartość życia psa. Tylko proszę zwrócić uwagę, że społeczna wartość życia niektórych ludzi jest zerowa, a np. złodziei, gwałcicieli, morderców czy oszustów jest silnie negatywna, a my – w imię ideologii wyjątkowości rodzaju ludzkiego – traktujemy ich dużo lepiej niż szympansy, psy czy wieloryby.

Idąc dalej tą drogą, gdzie mielibyśmy zatrzymać się w zrównywaniu interesów zwierząt i ludzi?

Granice stanowią realne możliwości człowieka. To, czego można etycznie wymagać, musi być możliwe do realizacji. 100, pewnie nawet 50 lat temu nie moglibyśmy być konsekwentnymi wegetarianami. Teraz możemy, jest to wykonalne i technicznie, i gospodarczo – gdyby oczywiście była wola moralna i polityczna do zmiany sposobu funkcjonowania przemysłu spożywczego.

Bycie wegetarianinem to jest dla pana wymóg etyczny?

Tak.

Chciałby pan wprowadzić zakaz spożywania mięsa?

W obecnych warunkach jest to niemożliwe, musiałyby nastąpić drastyczne zmiany w gospodarce, nawykach dietetycznych itd. Ale uważam, że powinniśmy dążyć do rezygnacji z zabijania zwierząt i moim zdaniem dojdzie do tego, że hodowla zwierząt na mięso będzie tak nieopłacalna i szkodliwa, że w dalszej perspektywie nie da się jej utrzymać.

Na razie całe społeczności żyją z hodowli świń i krów.

Ludzie mogą się przekwalifikować.

Nie da się milionów ludzi ot tak przekwalifikować.

Państwo powinno im pomóc, dlatego podkreślam znaczenie woli politycznej. Postępu moralnego nie powinny hamować doraźne interesy grupowe. Każda najpodlejsza działalność daje komuś zatrudnienie i inne korzyści, ale to nie powinno decydować o jej kontynuowaniu.

A dlaczego rezygnacja z jedzenia świń ma być postępem?

Jest postępem moralnym, ponieważ wprowadza konsekwencję, spójność etyczną. Spójność w dziedzinie etyki jest niezbędna, jeśli nie mamy przesuwać granic naszego systemu wartości w sposób dowolny, jeśli rzeczywiście mamy uznawać jakieś normy, a nie kierować się wyłącznie egoizmem grupowym, dzieląc świat na „my” i „oni”. I tu wracam do Singera: on mówi o rozszerzaniu kręgu moralności (expanding circle of morals). Postęp moralny jest bardzo wyraźny i posuwa się w czytelnym kierunku – rozszerzania sfery poszanowania indywidualnych interesów – kiedyś traktowaliśmy niewolników tak, jak dziś traktuje się zwierzęta. Dzieci i kobiety jeszcze w XIX wieku były traktowane jako gorszy gatunek ludzki. Dlatego poszanowanie interesów osobników innych gatunków jest logicznie i etycznie nieuchronnym kolejnym stadium rozszerzania kręgu moralności. Etyczne rozumowanie może nas wynieść wyżej, niż planowaliśmy, tak jak ruchome schody, których końca z dołu nie widać.

Japończycy, Islandczycy, Norwegowie mówią: odczepcie się od nas i naszych wielorybów. Polujemy na nie od tysiąca lat, dlaczego mielibyśmy zmieniać tradycję? My mamy w Polsce bigos, oni mają zupę z wieloryba. Dlaczego im zakazywać jedzenia zupy, osłabiać wspólnoty lokalne, które żyją z rybołówstwa?

Wbrew temu, co mówią niektórzy politycy i ideolodzy, tradycja nie jest niczym dobrym z definicji. Gdybyśmy bezrefleksyjnie akceptowali to, co jest, to nie tylko nigdy nie wyszlibyśmy z jaskiń, ale nigdy byśmy do nich nie weszli!. W XVIII wieku David Hume, jeden z pierwszych wielkich filozofów moralnych, zauważył, że z tego, że coś jest, nie można wnioskować, że to coś być powinno – czyli że normy nie wynikają z faktów. Z faktu, że istnieją oszuści, nie wynika, że powinni istnieć (nawet jeżeli jest to socjobiologicznie nieuchronne). To jest rzecz oczywista dla średnio rozgarniętego człowieka. Z faktu, że nasza tradycja wyrasta z okrucieństw, których dopuszczali się starożytni Rzymianie, nie oznacza, że mamy te okrucieństwa powtarzać. Całe kultury żyły w tradycji kanibalizmu. Czy to znaczy, że mamy uprawiać kanibalizm? Tradycja zwykle dobrze się kojarzy, bo doraźnie zwiększa immanentną wartość życia wyznawców, ale może mieć jednocześnie silnie negatywną wartość pochodną (dla innych), a również ostatecznie zaszkodzić samym wyznawcom. Fetyszyzacja tradycji to jest jeden z największych błędów logicznych w retoryce polityków i hierarchów kościelnych.

Zresztą powoływanie się na tradycję przez współczesnych poławiaczy wielorybów albo przez Inuitów polujących na foki za pomocą motorowych sań i karabinów maszynowych jest po prostu śmieszne.

Tu chodzi o wszędzie znaną radość bezkarnego zabijania i pieniądze.

Pięknie pan mówi na temat interesów zwierząt i wymogów etycznych wobec człowieka, ale to jest ideologia głoszona zwykle przez ludzi, którzy na wsi bywają dwa razy w roku pod namiotem. Nie mają pojęcia, na czym polega praca rolnika, i sentymentalizm trochę przysłania im obraz rzeczywistości. Łatwo jest protestować przeciwko zabijaniu wilków na Alasce albo lisów w Anglii, kiedy nie wie się nic na temat szkód wyrządzanych przez wilki czy lisy pozbawione kontroli. Zarzuca pan niektórym fetyszyzację tradycji. Może po drugiej stronie jest kompletne oderwanie od rzeczywistości, zwłaszcza rzeczywistości normalnych ludzi?

Myślę, że nie ma takiego zjawiska. Regulacji populacji ssaków nie trzeba dokonywać za pomocą polowań, dla niektórych wystarczy rozrzucić tabletki antykoncepcyjne. Wściekliznę lisów opanowano, rozrzucając szczepionkę. Nie ma powodu, by nie powtórzyć tej metody w celu regulacji urodzin lisów. Doskonale zdaję sobie sprawę, jakie są stosunki na wsi i jakie jest podejście chłopów do zwierząt – mieszkałem kilka lat na wsi.

Normy etyczne, o których mówię, nie mogą zostać wdrożone z dnia na dzień. Rzeczywistość wyznacza ograniczenia, które należy brać pod uwagę. Jeśli przeżycie człowieka bez mięsa byłoby niemożliwe, to nie można od niego wymagać, by przestał jeść mięso. Ale obecnie jest to możliwe w większości krajów. Jest technologia do produkcji pełnowartościowego białka z roślin (zwykle z udziałem fermentacji, co jeszcze to białko wzbogaca), a produkcja zwierzęca jest jednym z największych źródeł zanieczyszczenia i dewastacji środowiska (nawet jeżeli niektórzy zieloni tej prawdy nie chcą zauważać). A zatem gdyby była świadomość moralna i wola polityczna rządów, to można by zmienić sposoby odżywiania się ludzi i bardziej odpowiedzialnie (zarówno w sensie etycznym, jak i czysto gospodarczym) korzystać z zasobów naszej planety.

Ale dlaczego rządy miałyby występować w interesie zwierząt, a nie ludzi?

Pomijając bezpośrednią odpowiedzialność etyczną, dlatego że w coraz większym stopniu życzą sobie tego obywatele naszego świata zachodniego. Za obniżanie humanitarnych standardów w celu doraźnych niegodziwych zysków trzeba będzie zapłacić w przyszłości, bo konkurenci w międzyczasie lepiej się przystosują do bardziej humanitarnych standardów produkcji. Niedawno miała miejsce afera w związku w kolejną próbą opóźnienia przez polskie Ministerstwo Rolnictwa modernizacji klatek, w jakich przetrzymywane są kury nioski (całe życie spędzają w klatkach, potem są wiezione do ubojni i przerabiane głównie na pokarm dla psów). Zostało to negatywnie ocenione przez wielu ekonomistów, którzy zwracali uwagę, że Polska pokazuje swoją słabość i staje się niewiarygodna dla inwestorów.

Ucieszył się pan, że w kampanii prezydenckiej po raz pierwszy w historii sprawa stosunku do zwierząt kandydatów miała jakiekolwiek znaczenie?

Tak, bardzo się cieszę. To zresztą potwierdza moją tezę, że postęp moralny faktycznie ma miejsce, przynajmniej w świecie zachodnim. Jeszcze kilka lat temu nikt nie zwracał uwagi na to, czy Włodzimierz Cimoszewicz poluje czy nie, dziś już to ma znaczenie. Ale moją tezę o postępie moralnym potwierdza również fakt, że negatywna, anachroniczna reakcja przyszła ze spodziewanego źródła.

Gazeta Wyborcza wysłała do sztabów kandydatów pierwszej tury pytania dotyczące ich stosunku do różnych działań dla polepszenia dobrostanu zwierząt, m.in. wyboru jajek w zależności od sposobu chowu kur. Część odpowiedziała, a część nie, ale tylko jeden sztab – PSL – dał do zrozumienia, że nie ma ochoty w ogóle odpowiadać. Według PSL to były pytania, które ośmieszają kampanię prezydencką. Chłop żywemu nie przepuści nawet po drodze do Pałacu Prezydenckiego!

To trochę potwierdza moją wcześniejszą tezę. O PSL można mówić wszystko poza tym, że nie zna zwyczajów chłopów. Chyba nie powinniśmy zakładać, że ludzie, którzy żyją w naturze i z darów natury, będą dążyć do jej zniszczenia?

A czemu nie? Historia zna wiele przykładów społeczności, które przez swoje szaleństwo napędzane urojeniami religijnymi zniszczyły środowisko, w którym żyły. Wyspa Wielkanocna to tylko jeden przykład. Chłopi mają do dyspozycji wysoką technologię, fundusze unijne, władzę w samorządach i Kościół, który nie dba ani o środowisko, ani o zwierzęta, a na wsi zwykle zwalcza tzw. ekologów. W rezultacie dewastacja przyrody w wolnej Polsce jest gorsza niż za czasów PRL. Ale nasza rozmowa dotyczy stosunku do indywidualnych zwierząt, dlatego wrócę do prawa Hume’a: na szczęście z tego, co się dzieje ze zwierzętami na polskiej wsi, nikt nie będzie wyprowadzał tego, co być powinno.
« Ostatnia zmiana: 2011-06-17, 00:19 autor lis »
Zapisane

lis

  • *
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wiadomości: 16231
  • red fox and dog fanatic
Wracając jeszcze do starszych wypowiedzi:

Cytuj
Myślę, że nie ma co dyskutować z Lisem - jest całkowicie przeciwny polowaniom, nawet wtedy, gdy są one prowadzone w celu poprawienia losu zwierząt i ich ochrony

Nie wierzę w ochronę za pomocą strzelb i ołowiu,często argument " ochroniarski " wyciągany jest przez myśliwych aby móc polować na wiele gatunków,zwykle owe zapędy ochroniarskie koncentrują się na wybijaniu drapieżników jako własnej konkurencji,dobrze pamiętam wypowiedź myśliwego,że gdyby w Polsce doszło do prywatyzacji łowiectwa połączonego z własnością ziemi,to żaden lis,borsuk,kuna,jastrząb,myszołów,kruk a nawet bocian nie miałyby prawa bytu,liczyłyby się tylko gatunki łowne / jadalne na których dzierżawca mógłby zarabiać,organizując polowania nań - czyli tylko sarny,jelenie,dziki,zające i ptactwo,nic poza tym.
Argumentami " ochrony " myśliwi i związani z nimi naukowcy tłumaczą potrzebę polowań na wilki,twierdzą oni że tylko przywrócenie wilka na listę gatunków łownych zapewni mu dostateczną " ochronę " ze strony myśliwych i zapewni dalszy byt / za odstrzałem wilków opowiada się,min.prof.Henryk Okarma /
zresztą,względami ochroniarskimi tłumaczy się też polowania na ptactwo,najbardziej ubawił mnie argument kandydata na myśliwego który twierdził,że gdyby myśliwi nie zabijali słonek / 800 sztuk rocznie / to tak by się rozmnożyły że żywiące się nimi drapieżniki tak by się rozplemiły,iż zostałyby same drapieżniki ;)

Cytuj
I tak, powtórzę jeszcze raz - jeśli nie zaprzestanie się szczepień przeciw wściekliżnie (co byłoby rozwiązaniem lepszym) należy intensywnie tępić lisy

W całej Europie metoda ta nie przynosi pożądanego efektu,wybija się tegoroczny przychówek a lisów i tak przybywa,presja człowieka sprawia że lisy intensywniej się rozmnażają aby nadrobić,wypełnić straty spowodowane duża śmiertelnością ale nie da się sprawić aby populacja uległa zmniejszeniu,aby wróciła do stanu z lat 90-tych / 40 - 60 tys.sztuk /,Brytyjczycy uznali że aby doszło do zmniejszenia się populacji trzeba by wybić 995 populacji na danym terenie,obszarze,co jest bardzo trudne,wręcz niemożliwe.
Powtarzam więc jeszcze raz; skoro przyrodnicy,biolodzy i myśliwi za całe zło obwiniają szczepienia przeciwko wściekliźnie,to dlaczego nie robią nic w kierunku zaprzestania szczepień?
ja akurat nie wierzę w to,że powrót wścieklizny drastycznie obniży populację lisa ale większość uważa że tak,że to będzie jak dotknięcie czarodziejskiej różdżki,a skoro tak to niech działają,choć uważam że powrót wścieklizny nie zmieni i nie poprawi reputacji lisa jako " śmiecia,ścierwa i szkodnika " a może ją jeszcze pogorszyć bo wtedy obok nas nie będzie żył już tylko " szkodnik ' ale do tego wściekły
lepsze to juz jednak,niz masowe wybijanie proponowane przez niektórych.

lis

  • *
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wiadomości: 16231
  • red fox and dog fanatic
Mamy kolejną namowę do wybijania zwierząt,tym razem padło na koty:

Cytuj
Naukowcy: Trzeba wybić wszystkie dzikie koty

Zagrażają małym kręgowcom.

Eksperci Najwyższej Rady Badań Naukowych (CSIC) z Hiszpanii twierdzą, że należy jak najszybciej ograniczyć populację dziko żyjących kotów. Na wyspach o powierzchni poniżej 200 km kwadratowych trzeba wybić wszystkie te zwierzęta - informuje telecinco.es.

Hiszpańscy naukowcy przeanalizowali 229 badania przeprowadzone na 120 wyspach na świecie, które wskazują na zgubny wpływ dzikich kotów na zagrożone wyginięciem gatunki zwierząt. Wynika z nich, że koty są odpowiedzialne za wyginięcie 16 gatunków kręgowców i stanowią zagrożenie dla 128 innych gatunków.

Dzikie koty są jednym z najbardziej szkodliwych inwazyjnych gatunków dla kregowców żyjących na wyspach - twierdzi Manuel Nogales z CSIC. - Z ich powodu najbardziej ucierpiały zwierzęta na wyspach Galapagos, Hawajach, niektórych wyspach karaibskich i Wyspach Kanaryjskich.

By ochronić endemiczne gatunki zwierząt na wyspach, zdaniem ekspertów CSIC, należy zlikwidowac wszystkie dziko żyjące koty na wyspach o powierzchni mniejszej niż 200 km kwadratowych. Na większych wyspach należy ograniczyć i kontrolować ich populację.

http://www.sfora.pl/Naukowcy-Trzeba-wybic-wszystkie-dzikie-koty-a36689

myśliwi triumfują,że to oni mieli rację przez cały czas w sprawie zwierząt domowych i że wybicie kotów / a u nas kotów i psów / to najtańsza i najskuteczniejsza metoda eksterminacji,w przeciwieństwie do niehumanitarnej sterylizacji,która i tak doprowadzi do wyginięcia gatunku a kot może żyć nawet do 20 lat,więc przez ten czas będzie mordował,więc najlepiej odstrzelić lub otruć go od razu.
« Ostatnia zmiana: 2011-10-11, 16:24 autor lis »
Zapisane

diuna

  • *
  • Wiadomości: 2363
Skąd oni czerpia taka wiedzę ? 30 lat to spora przesada.
Zapisane
"Nie bierz uwielbienia swojego psa za ostateczny dowód na to, że jesteś super" - Ann Landers

lis

  • *
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wiadomości: 16231
  • red fox and dog fanatic
Już poprawiłem,chodziło o 20 lat ;)
tyle kot może dożyć ale niekoniecznie każdy kot i to na wolności
lis też może na wolności dożyć do 15 lat a żyje przeciętnie 1-4 lata.

zoolog

  • *
  • Wiadomości: 2879
Niestety zdziczałe koty domowe żyjące na wyspach plus występujące tam unikalne gatunki zwierząt równa się katastrofie tożsamej z wyginięciem tychże gatunków.
Zapisane
Świat bez zwierząt byłby bardzo smutny.
Dian Fossey na zawsze w mojej pamięci i sercu.
Puszcza Białowieska umiera.
Dowody z różnych dziedzin nauki wskazują,że teoria ewolucji jest pewna jak szwajcarski bank.
Moja Dalmacijo serce mi buczy.

Forum Zwierzaki

lis

  • *
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wiadomości: 16231
  • red fox and dog fanatic
Cóż,człowiek też może dokonać niepowetowanych strat w faunie i florze na wyspie ale jakoś nikt nie domaga się eksmisji ludzi z wysp,o eksterminacji nie mówiąc
śmieszy mnie trochę ta troska o zagrożone gatunki niektórych " mądrych głów " reprezentujących gatunek,którego populacja w tym roku osiągnie 7 miliardów a w 2050 - 10 miliardów ...
osobiście nie jestem wielkim zwolennikiem czynnej ochrony przyrody i ochrony gatunkowej,gdyż ochrona jednych gatunków oznacza cierpienie innych - wolę ochronę bierną i odnowę,odbudowę i ochronę siedlisk naturalnych zwierząt - także rzadkich i zagrożonych.

zoolog

  • *
  • Wiadomości: 2879
Odbudowa oraz ochrona siedlisk zagrożonych gatunków zwierząt nie poparta czynną ochroną tychże gatunków jest pozbawiona sensu.
Zapisane
Świat bez zwierząt byłby bardzo smutny.
Dian Fossey na zawsze w mojej pamięci i sercu.
Puszcza Białowieska umiera.
Dowody z różnych dziedzin nauki wskazują,że teoria ewolucji jest pewna jak szwajcarski bank.
Moja Dalmacijo serce mi buczy.

lis

  • *
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wiadomości: 16231
  • red fox and dog fanatic
A Puszcza Białowieska/ / przynajmniej jej część /?,Czarnobyl? - tam mamy bierną ochronę nawet bez odbudowy siedlisk
ja mówię NIE czynnej formie ochrony przyrody polegającej na wybijaniu jednych gatunków kosztem innych i myślę że mam prawo do swojego zdania
dla przykładu: jako czynną formę ochrony przyrody uznać można zgodę na odstrzał 600 srok,190 wron siwych i 250 kruków,wszystko w imię ochrony zająca i kuropatwy i wszystko to,wedle myśliwych postulujących o odstrzał to tylko kropla w morzu potrzeb,bo w Norwegii rocznie " pozyskuje się " 40800 wron, 29900 sójek/srok, 16100 mew a i tak,wedle myśliwych jest ich za dużo.
Zresztą,uważam że człowiek jako gatunek najbardziej odpowiedzialny za dewastację przyrody nie powinien decydować o losie innych gatunków,nie mamy do tego moralnego prawa - moim zdaniem,oczywiście
możemy wybić koty,psy,lisy,jenoty,itp.wątpię jednak czy wpłynie to na skalę zmian w środowisku,dewastację siedlisk naturalnych,wycinkę lasów tropikalnych,itp.
bo to nie drapieżniki i inne zwierzęta są zagrożeniem dla rzadkich i ginących gatunków - my nim jesteśmy.

lis

  • *
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wiadomości: 16231
  • red fox and dog fanatic
Wracając do tematu norek:

Cytuj
Miliard w norkach

Politycy Platformy wylobbowali hodowcom korzystne prawo. Gra idzie o wielkie pieniądze ukryte w futrze norki


...
Norka amerykańska to drapieżnik zagrażający innym rodzimym gatunkom. Dlatego rok temu resort środowiska umieścił ją na liście zwierząt, które muszą być poddane rygorystycznej kontroli. Hodowcom za dopuszczenie do ucieczki zwierząt z fermy groziłaby nawet grzywna i więzienie.
W Polsce, na kilkuset fermach, hoduje się ponad 4 mln norek! To lokuje nasz kraj w światowej czołówce! Zwierzęta uśmierca się gazem, ich skóry sprzedaje się w Kanadzie i Finlandii.
Polscy hodowcy mają z tego tytułu miliard złotych obrotu rocznie. Nic dziwnego, że uruchomili lobbing. Przekonali resort, że norki nie uciekają, fermy są ekologiczne i dokładnie kontrolowane przez weterynarzy.

Więcej... http://wyborcza.pl/1,75402,10558019,Miliard_w_norkach.html#ixzz1cNu8c6A4

i w ten oto sposób cierpią zwierzęta na fermach / 4 miliony hodowanych norek na futra /,cierpią też te żyjące na wolności, znienawidzone przez ekologów i przyrodników i zwalczane przez myśliwych - a można by było zakazać hodowli zwierząt na futra i norek zapewne byłoby znacznie mniej - zwłaszcza, że według NIKu sytuacja na polskich fermach wcale dobra nie jest.





diuna

  • *
  • Wiadomości: 2363
Jak mozna zakazac hodowania zwierząt na futra skoro damulki placa ciężka kasę za to zeby je nosic ....Pieniądz rzadzi światem a nie empatia.....
Zapisane
"Nie bierz uwielbienia swojego psa za ostateczny dowód na to, że jesteś super" - Ann Landers

lis

  • *
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wiadomości: 16231
  • red fox and dog fanatic
Myśliwi odtrąbili sukces:

Cytuj
Odłowy norki w ramach projektu ochrony ptaków wodno-błotnych

W kilku parkach narodowych: Biebrzańskim, Ujścia Warty, Drawieńskim rozpoczęły się odłowy norki amerykańskiej, drapieżnika, który rozprzestrzenił się w wielu krajach Europy, zagrażając rodzimym gatunkom ptactwa. Norki będą dwa razy do roku usuwane z miejsc lęgowych ptaków wodno-błotnych.

[.]
Odłowy już się zakończyły w Narwiańskim Parku Narodowym. Nad Narwią odłowiono już i uśpiono ponad 70 norek - poinformował dyrektor Instytutu Biologii Ssaków PAN w Białowieży (Podlaskie) dr hab. Andrzej Zalewski.

http://www.naukapolska.pap.pl/palio/html.run?_Instance=cms_naukapl.pap.pl&_PageID=1&s=szablon.depesza&dz=NAGRODYNOBLA&dep=386127&data=?=PL&lang=PL&_CheckSum=-1246834349

a tak pisze nowy " Łowiec Polski ":

Cytuj
[.] Masowo wypuszczano je na wolność i to wcale nie ze względu na – nazwijmy rzecz po imieniu – katastrofy ekologiczne, będące skutkiem protestujących przeciw hodowlom zwierząt futerkowych pseudoekologów, którzy w imię miłości przyrody potrafią dokonać najazdu na fermę i wypuścić na wolność przetrzymywane tam zwierzęta, nie oglądając się przy tym na szkody, jakie tego rodzaju akcja przyniesie w środowisku naturalnym.

http://www.lowiecpolski.pl/lowiecpolski.php?aID=4285

nie popieram wypuszczania zwierząt z ferm na wolność, ba, jestem temu stanowczo przeciwny, gdyż wyrządza się w ten sposób tym zwierzętom krzywdę, gdyż i tak i tak, zostaną one ukatrupione - zastanawia mnie jeden fakt: skoro nawet do 40% norek w jednym z PN w pobliżu którego są fermowe hodowle norek to uciekinierzy z ferm, to dlaczego myśliwi i inni ekolodzy nie postulują o zakaz hodowli zwierząt na futra?, zbyt trudne zadanie?.
Swoją drogą, myśliwi już wpadli na pomysł, jak się pozbyć niechcianych gatunków obcych i rodzimych drapieżników, gdyż ponoć każdą ilość skór ze wszystkich zwierząt skupują Chińczycy.

Forum Zwierzaki

diuna

  • *
  • Wiadomości: 2363
Czyli wiadomo, ukatrupia , zedrą skóry, zatrą rączki, zaladuja broń...
Zapisane
"Nie bierz uwielbienia swojego psa za ostateczny dowód na to, że jesteś super" - Ann Landers

lis

  • *
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wiadomości: 16231
  • red fox and dog fanatic
Cytuj
Głuszce wypuszczone w paśmie Jaworzyny Krynickiej

Jak informuje portal lasypolskie.pl, 15 października (2012) w ramach realizacji projektu "Reintrodukcja głuszca w paśmie Jaworzyny Krynickiej" wypuszczono z woliery adaptacyjnej pierwszą grupę ptaków - 4 samice i 6 samców. Ptaki pochodziły z hodowli wolierowej prowadzonej w Nadleśnictwie Wisła.

Ile głuszców zamieszka na Jaworzynie Krynickiej?

Głównym celem projektu jest odtworzenie i zwiększenie liczebności populacji głuszca na obszarze pasma Jaworzyny Krynickiej (Beskid Sądecki). Realizacji podjęło się Nadleśnictwo Nawojowa, które uzyskało na ten cel dofinansowanie z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Przewidywane jest wsiedlenie na teren Nadleśnictwa 100 osobników tego zagrożonego gatunku. Zaopatrzenie 30% z nich w nadajniki radiotelemetryczne ma pomóc w ustaleniu dokładnych granic areału występowania, tras przemieszczeń oraz wybiórczości siedliskowej.

Działania na rzecz głuszców

Nadleśnictwo Nawojowa od 10 lat prowadzi działania przygotowawcze, mające na celu stworzenie głuszcom odpowiednich warunków. W tym celu zinwentaryzowano siedliska preferowane prymy ten gatunek, zwiększono redukcję drapieżników (głównie kun, lisów, borsuków i dzików), wyłączono z użytkowania 30 ha i wybudowano wolierę adaptacyjną. W latach 2009-2010 w ramach programu pilotażowego wypuszczono na wolność 13 głuszców. Informacje o spotkaniach z tymi ptakami przez cały rok napływają od pracowników Nadleśnictwa i osób postronnych.


http://www.birdwatching.pl/wiadomosci/16/art/1479#bxComments_Container

http://nawojowa.krakow.lasy.gov.pl/main.php?muid=14&mid=287&klientID=912

Jak piszą myśliwi i niektórzy przyrodnicy, aby te 10 ptaków wypuścić konieczne jest " sterylne " środowisko, czyli trzeba wybić praktycznie WIĘKSZOŚĆ drapieżników, o ile nie wszystkie ( Fundacja Ochrony Głuszca i tak nie jest zadowolona, gdyż jej zdaniem konieczna jest redukcja WSZYSTKICH drapieżników, czyli także ptaków ) i to bez wyraźnych szans na sukces, no i, oczywiście, wszyscy musimy doceniać i podziwiać myśliwych, którzy poświęcają się i swój wolny czas dla tępienia lisów i innych " szkodników ":

Cytuj
Ale kiedy trzeba zakasać rękawy i wziąć się do roboty to już takiego zapału nie widać. Nawet jak tą robotą jest polowanie. Choćby tego gościa http://media.lowiecki.pl/zdjecia/opis.php?p=14784. Jak wielu znasz myśliwych, którym tak chciałoby się siedzieć w łowiskach, żeby tyle upolować? Każdy zabity lis to poprawa warunków życia zwierzyny drobnej. Każda sarna, dzik, jeleń to złotówki zarobione dla koła. Satysfakcja myśliwego - bezcenne.

w tekście pisze też o redukcji borsuków, które nie są tak liczne i którym, ponoć wcale tak dobrze się nie wiedzie:

Cytuj
Żyjące w górach borsuki narażone są na wiele niebezpieczeństw - zauważają autorzy publikacji. Starali się oni ocenić, który z czynników śmiertelności jest w tych warunkach najważniejszy. Szczególnie dokładnie przyjrzeli się wpływowi myśliwych i drapieżnictwu wilków. "Okazało się, że myśliwi zabijali ponad pięć razy więcej borsuków niż wilki. Stanowili więc najważniejszy czynnik śmiertelności. Ambony łowieckie, z których myśliwi polują na borsuki, nierzadko budowano w odległości kilkunastu metrów od nor borsuków, co nie dawało im żadnych szans na uniknięcie niebezpieczeństwa" - podkreśla przyrodnik.

Dr Mysłajek zwraca uwagę, że motywem polowań na borsuki jest często chęć zysku, bowiem borsucze sadło – wykorzystywane w ludowej tradycji jako panaceum na różne dolegliwości – osiąga znaczne ceny, do 900 zł za litr. "Jego sprzedaż jest co prawda nielegalna, ale nawet wyroki sądowe nie odstraszają amatorów tego procederu. W rzeczywistości sadło z borsuków nie ma żadnych leczniczych właściwości, a bez badań weterynaryjnych może być wręcz niebezpieczne ze względu np. na obecność pasożytów. Smutne jest jednak to, że wiara w ludowe zabobony przyczynia się do wyniszczania tego pięknego drapieżnika" - mówi.

http://www.lasypolskie.pl/news-7399.html

Galagodecodi

  • *
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wiadomości: 243
    • WWW
Wtrącę się trochę.
Jestem jak wiecie, zwolennikiem strzelania do psów i kotów w lesie.
Jestem jednak także przeciwnikiem myślistwa w społeczeństwie, które nie potrzebuje
tej formy pozyskiwania mięsa z racji nadmiaru mięsa.
Tutaj znów się narażę Lisowi i Diunie...
Tak strzelać.
Nie rozumiem was ludzie.
Lis urządzasz jakieś rajdy na fora myśliwskie. Walczysz o kaczki na wylocie. A jednocześnie pozwalasz by obce gatunki jak szop, jenot, norka - likwidowały całe kolonie jeszcze nie narodzonych ptaków.
Znów nielogika ekoludzi... GMO nie bo będą przeskoki genetyczne (cokolwiek to znaczy, bo chociaż miałem jakieś tam pojecie o genetyce na poziomie ciut większym niż ogólniak, nie wiem o co chodzi), ale nie przeszkadza przeskok całych gatunków do nieswoich siedlisk.
Nie chcesz odstrzałów? Musiałbyś zakazać hodowli... tak tak .. także tej prywatnej... dla rozwydrzonych bachorów męczących te zwierzaki w złotych klatkach... ale jednocześnie... zakazać logistyki, używania żywności 'egzotycznej' itd... bo zwierzęta wykorzystują nasze srodki transportu jak i my. Pewnie nawet nie wiemy...
Wiemy dopiero wtedy gdy np. na jakiejś wyspie w Japonii pojawia się nagle szczur śniady - i likwiduje rodzime gatunki gryzoni... a szczurek przypłynął grzecznie na transportowcach.
Zapisane

lis

  • *
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wiadomości: 16231
  • red fox and dog fanatic
Galago - tu nie chodzi tylko o te norki, szopy i jenoty, chodzi o coś więcej - ot, ten przykład dziesięciu głuszców dla których trzeba dokonać " sterylizacji " środowiska, aby te ptaki wypuścić a co dopiero żeby się utrzymały, a zwolennicy takich akcji, np. Fundacja Ochrony Głuszca, nie zadowolą się tępieniem obcych gatunków, Oni chcą tępić wszystko, co ma pazury, kły i szpony, wszystkie rodzime drapieżniki, łącznie z ptakami drapieżnymi
ja trochę inaczej patrzę na tę kwestię, nie jestem niewolnikiem ochrony za wszelką cenę i po trupach, dla mnie, każde zwierzę jest równe, nie ważne, czy to polski ptak czy jenot, nie lubię zabijania w żadnym przypadku ( może to dlatego, że mnie najbardziej pociąga etyka i etyczny stosunek do zwierząt, czyli najbliżej jest mi do poglądów prof. Andrzeja Elżanowskiego a nawet w niektórych aspektach Petera Singera ) - zresztą, sami myśliwi twierdzą, że obcych gatunków nie da się wyeliminować - liczebność nie znana, polowanie trudne a i trofeum z tego żadne - w ogóle, moim zdaniem taki jenot ma prawo u nas żyć, gdyż on przywędrował do nas ze Wschodu, gdzie nie tylko uciekał z hodowli ale był też celowo wypuszczany przez myśliwych w celu wzbogacania łowiska - jedni myśliwi wypuszczali, inni tępią
tak, jestem za zaprzestaniem hodowli zwierząt futerkowych na futra, większość norek amerykańskich to uciekinierzy z ferm, nawet do 40%, min. w PN Ujście Warty, ale żaden ekolog, przyrodnik czy ornitolog nie walczy z przemysłem futrzanym a od tego należałoby zacząć.

zoolog

  • *
  • Wiadomości: 2879
Galago de Codi mówię GMO nie, dlatego gdyż raduje moje oczy widok maków i chabrów bławatków na polskich polach. GMO jest wielkim wrogiem tych gatunków roślin.
Zapisane
Świat bez zwierząt byłby bardzo smutny.
Dian Fossey na zawsze w mojej pamięci i sercu.
Puszcza Białowieska umiera.
Dowody z różnych dziedzin nauki wskazują,że teoria ewolucji jest pewna jak szwajcarski bank.
Moja Dalmacijo serce mi buczy.

Galagodecodi

  • *
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wiadomości: 243
    • WWW
Mi wydaje się że problem GMO sięga troszkę głębiej niż do habrów i bławatków czy cokolwiek innego na polu.
Po pierwsze zatrucie wód gruntowych. Po drugie mega stężenia herbicydów i innych środków ochrony roślin. Bo kłamstwem jest to że stosuje się mniej oprysków.
Cała logika polega na tym by roślinę uodpornić na działanie chemii, nie na negatywne przyczyny wzrostu... przykład soja rundup ready. Co to za modyfikacja? Dotycząca jakości czy ilości plonu? A może odporności na choroby czy szkodniki? Nie... zmodyfikowano roślinę by była odporna na największe gówno jakim wypala się np chwasty na chodnikach, bo rundup zabije wszystko.
Gdzie podziały się reklamy z opisem "biodegradowalności" rundupu? Znkły... po cichutku bez wielkiego szumu okazuje się że jednak tak nie jest.
Co dalej... będą całe plantacje roślin, które w kółko tymi samymi truciaznami są pryskane. Gdzie się to zagęści najwiecej? oczywiste że naszym organizmie. Oczywiście że w wodach gruntowych.

Czy nie ma już chwastów czy szkodników uodpornionych na takie ilości trucizn? Oczywiście że już się pokazały. Tak jak w mądrej GB.. gdzie postawili na arszenik w zwalczaniu szczura. I teraz muszą dawać takie dawki że się w głowie nie mieści. Bo szczur najzwyczajniej się uodpornił. (to tak a propos wszystkich osiołków co zwalczają koty w blokach).

Nie mówię już o bezsensie spożywania soi przez białego człowieka. My genetycznie nie jesteśmy przystosowani do tego pożywienia. Roślinne estrogeny zawarte w soi obniżają płodność. Biały człowiek jest szczególnie nieodporny na to, a jeszcze jak ma nadwagę...
Z resztą popytajcie rolników, którzy przeszli na soję. Z jednego knurka w hodowli, nagle muszą mieć dwa. Bo jeden nie daje już rady...

Nie mówiąc już o ubezwłasnowolnieniu rolników. Kto z was ma ogródki wie o co chodzi.
Jeśli jeden rolnik będzie miał GMO. To szkodniki w pierwszej fazie przeniosą się na mniej pryskane pola. Zwierzęta nie są głupie. Więc inni rolnicy będą zmuszeni do tego.

Szkoda że premierek i prezydencik naszego kołchozu nie powiedzą głosno i otwarcie. Przez lobbing np właścieli portów ze stacjami przesyłowymi, czy nawet firm kolejowych (gdzie na naście lat są wykupione wagony na soję GMO) - polska nie może odrzucić GMO, gdyż w momencie odrzucenia. Nie ma żadnych zamienników.
POLSKA NIE JEST WYDOLNA W PRODUKCJI ŻYWNOŚCI.
UE wraz z pociągającymi za sznurki korporacjami z US tak wszystkie biedne kraje załatwiła. Najpierw dopłaty dla rolników za produkcje niczego.
Jestem po zootechnice więc mam pamięć i wiem co mówię.
Przez lata słyszałem że w UE jest NADPRODUKCJA żywności. Przez co zaczyna się stosować biopaliwa, bo rolnicy zamiast jedzenia będą paliwa produkować.
Teraz okazuje się że "szalony" Lepper miał rację. Media robiły z niego idiotę, sam w to wierzyłem. A teraz sam bym wysypał import żywności na tory.

Więc tak oto UE załatwiła polskę pod względem niezależności w wyżywieniu narodu. Teraz następuje atak na resztki niezależności energetycznej.

Puentą niech będzie prognoza dla polski na 2030 rok...
"Jak Polacy wezmą się do pracy to w 2030 roku nasze płace będą na poziomie Chińczyka, a jak nie to poniżej nawet chińskiej średniej". Tak wygląda ta zielona wyspa jaką rząd nam funduje.
ps.
nie jestem z "opozycji" brzydzę się polityką i politykami.
Zapisane

Forum Zwierzaki

Strony: 1 [2]   Do góry
 

Strona wygenerowana w 0.248 sekund z 29 zapytaniami.