Macie tu małe streszczonko "Łyska z pokładu Idy":
Przy wejściu do kopalni trwało zamieszanie. Grupa górników próbowała wprowadzić do windy konia. Zwierzę było przerażone i za nic nie chciało zrobić ani kroku w stronę szybu. Wśród górników rosło zniecierpliwienie i zamieszanie. W końcu któryś wpadł na pomysł, aby zakryć mu oczy i dać do powąchania siano. Znajomy zapach łąk i łagodny głos górnika Kuboka w końcu złamał opór konia. Wraz z Kubokiem zjechał do kopalni. Tu koń miał być jego nowy dom. Łysek, bo tak nazwano konia, miał pracować na pokładzie Idy. Prowadził do niego bardzo wąski chodnik, w którym nie mieściła się lokomotywa i wagoniki, więc musiał je ciągnąć koń.
Nie było z tym żadnego kłopotu, bo Łysek był łagodny, karny i bardzo pojętny. Z łatwościązaprzyjaźnił się z resztą górników i z radością ich witał, kiedy przychodzili do stajni z "końskimi" przysmakami - cukrem i chlebem.
Największym przyjacielem Łyska był jednak Kubok - jego opiekun i "współpracownik". Kubok darzył konia wielką sympatią, bardzo o niego dbał. Codziennie rano pracowali razem, a potem górnik czyścił, poił i karmił konia. Rozmawiał z nim, żartował, a czasem nawet się kłócili. Łysek odpowiadał rżeniem i mądrym spojrzeniem swoich łagodnych oczu.
Drugim największym przyjacielem konia oprócz Kuboka była mała szara myszka. To ona towarzyszyła mu, kiedy górnicy wracali do domów i rodzin. Mysz częstowała się Łyskowym owsem i wcale nie uciekała przed Kubokiem. Kubok opowiadał o Łysku nie tylko górnikom, ale także służącej inżyniera w kopalni, Dorotce.
Dorotka dawała Kubokowi chleb dla Łyska, którym on częstował myszkę i Łyska.
Koń był przyjacielem wszystkich górników. Pewnego dnia miało miejsce zdarzenie, po którym Łysek stał się wrogiem Bortliczka. Górnik przyszedł do stajni i jak zwykle poczęstował koniachlebem, w który wcześniej dla zabawy włożył kawałek gorzkiego tytoniu. Łysek ugryzł Bortliczka dotkliwie w ramię i wypluł gorzki tytoń. Kubok skrupulatnie obserwował oczy konia, prosił go o to inspektor kopalni, który nakazał, aby go powiadomił natychmiast, jak zauważy ślady zmętnienia. Pewnego dnia Kubok dokonał smutnegoodkrycia. W mądrych oczach Łyska zobaczył mgłę - koń ślepł. Kubok natychmiast powiadomił inspektora o chorobie konia. Mimo dobrych chęci wszystkich górników konia nie można było wywieźć na powierzchnię, ponieważ zapadł się strop Inspektor i Kubo czekali na sposobność , by można było starać się o przebudowę chodnika. Gdy Kubok zauważył, że obluzował się tor kolejowy, postanowił go naprawić i w tym momencie ściana przygniotła Kuboka. Przerażony zaczął wołać konia. Łysek okazał się niezawodny. W ostatniej minucie wyciągnął Kuboka. Okazało się, że górnik ma złamane dwa żebra, ale jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Natomiast Łysek za to, że uratował życie człowiekowi, miał zostać wywieziony na powierzchnię.