Widzę że temat znowu odżył. I znowu wątpliwości ( za to lubię to forum) Myszko pisałaś że kiedyś jedzenia suchego nie było i psy pszeżyły. Ok ale zauważ że te psy żyły zupełnie w innych warunkach. świat był czysty, jedzenie pies mógł sobie upolować albo znaleźć.
Więc uważasz, że antidotum na chemię wszechobecną jest podawanie jeszcze bardziej chemicznego jedzenia... Ja uważam odwrotnie - że właśnie w tym syntetycznym świecie jednym, co jeszcze możemy psom zapewnić, to normalne jedzenie, zgodne z ich metabolizmem. Człowiek - produkt cywilizacyjny, to niestety, człowiek chory, otyły, ze spróchniałymi zębami, przerośnięty na hormonach, z pokrzywionymi kośćmi - to jest wynik przede wszystkim złej, sztucznej diety i braku ruchu. Dlatego ani sobie nie funduję codziennego McDonalda, czy gorących kubków, nawet wzbogacanych witaminami, tak i zwierzakom nie będę fundować suszu pełnego syntetyków. Owszem, wiem, że teraz trudno kupić czystą, ekologicznie hodowaną wołowinkę, bez żadnych chemicznych wspomagaczy dodanych na którymś etapie, hodowli, czy rozbioru mięsa, ale jeśli mam do wyboru - mięso jakie jest, czy speparowane coś, w czym de facto może być cokolwiek, nawet może to samo mięso, ale wyprażone na 10. stronę, z dodatkiem konserwantów trzymających je przez 5 lat w świeżości, to podziękuję i podam podstawowy zestaw.