Witam Wszystkich!
W tym temacie będę starała się poruszać problemy socjalizacji i próby wychowania piesków ze schroniska, do którego chodzę jako wolontariusz. Postaram się opisywać postępy w pracy z obecną podopieczną jaką jest Gina (Odkrywca), z którą obecnie pracuję i się bawię.
Przy okazji chciałabym zaprosić innych do pomocy psiakom ze schroniska.
Wolontariusze są bardzo poszukiwani i nie musi koniecznie to być praca z pieskami, może to być obróbka zdjęć, dodawanie ogłoszeń na forum, rozmowy przed-adopcyjne. Pracy jest dużo i jeżeli ktoś ma ochotę poświęcić odrobinę czasu tym "bidom" to bardzo proszę o kontakt.Wolontariusze, którzy przychodzą do schroniska pracują z psami, które zostają im przydzielone.
Wiadomo, że nie każdy jest szkoleniowcem i każdemu inaczej ta praca idzie, ale najważniejsze według mnie jest zaangażowanie i kontakt z psem.
Moja Gina już zaczyna na mnie czekać w określonych godzinach, kręci do mnie ogonkiem jak dochodzę do jej klatki, najgorsze jest rozstanie, bo widzę nadzieję w jej oczach, że może jeszcze się wrócę.
Do schroniska niestety można przyjść tylko dwa razy w tygodniu, we wtorki od godziny 15:00 do 19:00, i w soboty od 9:00 do 13:00.
Są ścisłe zasady, które są najtrudniejsze do realizacji, że jeżeli pies jest z kimś w klatce to żeby wyjść z opiekunem musi być wolontariusz od drugiego psa z klatki.
Zasada ta zapobiega pogryzieniu po przyjściu ze spaceru, przez psa który pozostał w klatce, niestety nawet psy w domu, gdy jeden wyjdzie na spacer to drugi pozostawiony w domu, po przyjściu "zaczepia" spacerowicza.
Gina na spacer wychodzi z Psotką koleżanką z klatki.
Niestety klatki za duże nie są i psy nie mają za wiele możliwości ruchu. Dlatego po wyjściu na dwór Gina i Psotka nie wiedzą co ze szczęścia zrobić. Puszczają się w jak najszybszy bieg, wąchają naprędce co się da, wszystko szybko bo nie wiadomo jak długi będzie spacer.
W tym względzie z koleżanką robimy postępy. W związku z tym, że jesteśmy regularnie i przynajmniej 2 godziny w sobotę jesteśmy na spacerze w pobliskim lasku Gina i Psotka uspokoiły się, wiedzą, że spacer będzie długi że nie muszą się spieszyć, że mogą spokojnie wszystko obwąchać i jeszcze pozostanie czas na zabawę.
Obie mamy bardzo długie linki i pieski spokojnie mogą szaleć. Było to kwestią sporną ze szkoleniowcem, który nas ogląda, gdyż dziewczyna uważa, że psy są mocno nieokrzesane i muszą być na krótkiej smyczy. Sprawa się jeszcze nie rozstrzygnęła, bo została przeniesiona za tydzień na sobotę. Wtedy Pani ma mnie i Ginę obserwować.Ja nie mam przygotowania z behawiorystki i kieruję się jedynie sercem, ale jak 8 miesięczny (jej wiek nie jest do końca określony raz mówią, że 10 raz że 8 miesięcy, a jeszcze na początku, że 1 rok) szczeniak, który tylko ze mną wychodzi z klatki (1,5 x 1,2 m) dwa razy w tygodniu, ma być spokojny.
Ja wychodzę z założenia, że ona szaleje bo w jej wieku to konieczność, nie ma możliwości żeby pies w jej wieku był spokojny całymi dniami w klatce, więc przynajmniej w tych krótkich chwilach szczęścia szaleje i jak mam jej tego zabronić????.
Na wszelki wypadek krótką smycz też zawsze mam, ale nie widzę takiego szkolenia, bo jak mam wtedy na sobie skupić jej uwagę?
http://www.zwierzaki.org/index.php?topic=36277.0
Link do ogłoszenia Giny do adopcji...Poniżej zdjęcia z piątku, z inną wolontariuszką. Gina jest zachwycona, gdy ktoś ma ochotę się z nią bawić. A taki nieuk z Giny też nie jest, bo potrafi bardzo ładnie wykonać komendę "siad"!
Gina z koleżanką z klatki, również do adopcji - Psotką.
Psotka to śliczny malutki pieseczek o bardzo miłym usposobieniu, który na dodatek jest bardzo spokojnym pieskiem. Jej imię było robocze i choć jej charakter pomimo chochlikowego pyszczka okazał się spokojny imię pozostało...
Pyszczek Giny aż się śmieje, gdy wychodzi na spacer
Gina uwielbia zabawę
Tu bawi się z Karoliną, opiekunką Tiny
Przedstawiam Tinę: