Według mnie powinnaś powiedzieć rodzicom. Oni będą wiedzieli, co z tym zrobić. I nie pokazuj im swojego strachu, staraj się nie płakać, nawet, jak Cię pobiją. Jeśli się spłaczesz czy pokażesz strach- będą miały efekt swoich działań i to je bedzie mobilizowało- że mają kogoś, kto się nareszcie ich boi. To jest tchórzostwo. Jeśli poskarżysz się rodzicom, nie będzie znaczyło, że jesteś skarżypytą- robisz to w obronie własnej. Na ulicy, jesli Cię zaczepią, od razu leć do najbliższej dorosłej osoby, i możesz ją poprosić o pomoc. Mnie wiele osób nie lubi, więc czasem tak robię- działa z reguły.
Żadnej obstawy nie organizuj, ob one mogą mieć silniejszą obstawę niż Ty. Poza tym nie zniżaj się do poziomu innych tchórzy (ja uważam, że jeśli ktoś używa znajomych <poza rodzicami> do rozwiązywania własnych problemów, też jest tchórzem- zrobisz, jak uważasz).
Wprawdzie jak mówi Malka- można by dać po ryju, ale:
1) one chodzą dwie. Jesli przyłapią Cię samą, powiem tyle- masz nikłe szanse,
2) Możesz i dac radę- ale one mogą skorzystać z obstawy. Takie "odważne" lalki najczęściej je mają niestety.
Jak pójdziesz do gimnazjum i wciąż bedą kłopoty- leć do wychowawcy. Moją koleżankę z ławki tak nękały dziewuchy z równoległej klasy, bluźniły, czasem biły. Żaden sposób nie pomagał. Pomógł wychowawca, niestety dopiero za drugim razem, kiedy wyszła groźba o przedstawieniu sprawy rodzicom tych, które były takie "dzielne". Jeśli po zgłoszeniu wychowawcy bedą Cię wciąż męczyć- idź drugi raz. Jeśli znów- nastepny. I tak aż do skutku.
Alem się nagadała