Wprawdzie to juz jakis czas temu, ale dalej go kocham
Pod koniec lipca tego roku, jak byłam na wakacjach, musieli uspic Tobiego... Był to 4 letni wilczasty owczarek mojej sasiadki... Od szczeniaka sie nim z psiapsióła zajmowałysmy. Był kochany, posłuszny, czesto chodziłysmy z nim nba spacerki. Jak przybyła Kaza, on z Pania wyprowadził sie akurat na inne osiedle ale i tak go odwiedzałysmy. Psy stały sie nierozłaczna para....
Na poczatku lipca go jeszcze widziałam... Był z panem na spacerku w lesie, pobawiły sie troche nasze psiska i poszłam mówiac "Z pewnoscia pobawia sie jeszcze nie raz..."
ale sie juz nigdy nie pobawiły.
Tobi musiał zjesc jakas trutke w lesie... W ciagu 2 tygodni juz nikogo nie poznawał, oslepł, ogłuchł, zachowywał sie agresywnie wobec ludzi, nawet swojej pani... Musieli go uspic, wet nic nie zdołał zrobic.... ['] ['] [']
Tobi na pewno jest teraz szczesliwy za Zielonum Mostkiem. Bardzo za nim tesknie... i Kaza takze
UWAZAJCIE CO BIORA Z ZIEMI WASZE PSY