Moj juz zaczyna tesknic gdy tylko widzi , ze wychodzimy z domu.Kladzie sie pod drzwiami , miauczy...Jest mi tak straszliwie przykro jak musze wyjsc ...A gdy wracam , lobuziak juz czeka pod drzwiami uszczesliwiony.Z radosci nie wie co ma robic , skacze , przytula sie , biega.Nie wyobrazam sobie , gdybym musiala go zostawic kiedys samego na dluzej , zaplakalby sie chyba. A obraza sie tylko , gdy musi dostac lekarstwo lub parafinke.Oj , wtedy naprawde jest okropnie obrazony, nie chce przyjsc nawet gdy wolam go na kolana. Po prostu traktuje mnie jak powietrze,przechodzi obok obojetnie, kiedys myslalam , ze mi serce peknie jak lobuz sie obrazil i nie chcial przyjsc do nas spac pod koldre w nocy,straszliwie brakowalo mi tego kociny wtulonego do nas , bez przerwy sprawdzalam , czy moze jednak juz sie wpakowal na lozko , tylko gdzies z boku i go nie czuje
.Dzisiaj bylismy na kolejnym szczepionku . Wiecie co , pierwszy raz widzialam jak kot placze. Rozpoznal poczekalnie lub weterynarza, ktory wchodzac do swojego gabinetu pozdrowil przy okazji mojego kicie. Kitek byl tak niesamowicie wystraszony , szok. Wyjelam go z transporterka na rece, zeby go uspokoic,trzasl sie jak galareta.Gdy weszlismy do srodka oczy mial przeogromne i pelne lez.Kolejne szczepienie w maju , pojecia nie mam co zrobic , zeby Oskara tak nie stresowac.Rozmawialismy o tym z weterynarzem, tez mu sie zrobilo szkoda wystraszonego kociaczka, podpowiedzial, zeby przed kolejnym szczepieniem przyjsc pare razy do niego z kotkiem tak w odwiedziny , zajrzec , on sobie z kotkiem pogada , poda mu jakis przysmaczek i sobie pojsc, za pare dni wrocic i tak kilka razy ,zeby kotkowi nie kojarzyl sie gabinet i pan weterynarz tylko z bolem.Sprobujemy