"Naprawienie" lęku psa przed innymi psami to długotrwały proces, psiak musi się spotykać często z psami przyjaznymi i o spokojnym charakterze, różnej wielkości i maści. Jeśli z przechodzącym innym psem nie może się przywitać, to najlepiej go ominąć po łuku i cały czas mówić do swojego zwierzaka, wydawać komendy np 'noga' i nie napinać smyczy, nie zwracać uwagi na tego innego - pokazać psu że wszystko jest w porządku. Oczywiście najpierw trzeba go tego nauczyć bez obecności innych psów. Bojaźliwy pies powinien być w miarę dobrze wyszkolony i reagować na polecenia.
I dużo chwalić za spokojne zachowanie, jeszcze zanim obcy pies zdąży go zdenerwować.
Poprawa przychodzi stopniowo, powoli - a jeśli na psa znów rzuci się jakiś inny czworonóg, to wszystko trzeba zaczynać od nowa.
Moją suczkę kilka razy napadły owczarki niemieckie - bo szła ulicą na smyczy. Nawet nie wiem skąd się nagle pojawiały.
Do teraz nienawidzi tej rasy, ale uczę ją nie rzucania się na te psy właśnie metodą skupiania uwagi na mnie.
Pozostałych psów panicznie się bała, uciekała z podwiniętym ogonem, nie chciała się z nimi wąchać, a broń Boże któryś ją dotknął - wirowania na smyczy, obłędny wzrok, warkot.
Jednym z elementów resocjalizacji były spacery z psem koleżanki - spokojnym, jej wielkości. Na początku bała się go, ale w miarę upływu czasu (i kilometrów) dotarło do niej, że on jej nic nie zrobi. Na pierwszych spacerach unikała go na najdalszą odległość. Potem szła z nim łapa w łapę
Od tego czasu była spora poprawa - chciała się witać z innymi psami tej samej wielkości.
Czasem na ulicy można było spotkać przyjazne, spokojne psy bez właściciela. Wtedy jeśli Misia chciała do takiego psa podejść to pozwalałam jej, chwaliłam za dobre zachowanie. Często starała się uciec od psa po powąchaniu go, ale wołałam ją, kucałam i znów podchodziła do tego psa. Tak kilka razy z jednym psem. Czasem i pół godziny to trwało, dopóki Misia chciała do niego podchodzić.
Jeśli chodzi o duże psy, to najlepiej zaczynać od konfrontacji przez płot z takimi przyjaznymi, które nie szczekają. U mnie w mieście jest tylko kilka takich posesji z odpowiednimi psami. Wśród nich jest golden, owczarek niemiecki, dwa duże kundle, amstaff i parę małych psiaków. Staram się na spacerach często mijać te psy. Przez płot mogą się zapoznać i Misia jest wtedy spokojniejsza. Stoimy przy ogrodzeniu i tak samo chwalę za dobre zachowanie, wołam gdy chce uciec.
A jeśli przy płocie pies na nią szczeka, to jeśli idzie spokojnie, chwalę. Jeśli zaczyna też szczekać i warczeć, to zwracam na siebie jej uwagę smakołykiem, komendą - i tak do końca płotu.
Jeszcze jedna ważna rzecz - staram się nie napinać smyczy.
Niestety czasem można spotkać psy agresywne na spacerach, które psują cały wysiłek. Trzeba więc być bardzo wytrwałym i umieć poznać zamiary napotkanego psa. I odpowiednio się zachować. Jak widzę że jest agresywny - to odwrót.
Teraz z Misią jest już coraz lepiej, sama zachęca inne psy do zabawy, nie boi się juz kiedy ją wąchają czy dotykają. Nie lubi tylko tych zbyt natarczywych.
Miej wiarę Fatty że uda się z Gizmo
Poćwicz z nim posłuszeństwo, znajduj łagodne psy i pozwól psiakowi zapoznawać się z nimi bez smyczy lub na dłuższej lince (tylko uważaj żeby się nie zaplątały
)