Ja dodam tylko od siebie, w zeszlym roku w domu nie bylo mnie 4 miesiace, gdy wrocilam do domu pies w ogole mnie nie poznal, takie mialam wrazenie, przyjechalam w nocy, on spal, jak mnie zaowazyl zaczal warczec, szczekac, jezyc sie..
pozniej od samego rana do wieczora do mnie nie podchodzil, obserowal z daleka.. (dziwne bo tak to on nawet obcych nie traktuje
) dopiero po kilku dniach, albo zaskoczyl albo zaakceptowal mnie jako nowego czlonka stada, ale ze zaczal mnie sluchac tak jak wczesniej to wydaje mi sie ze to pierwsza opcja, bo w domu rodzinnym sluchal tylko moja mama i mnie, reszty rodziny nie zaowazal..
teraz pies nie widzial mnie 6 miesiecy, rodzice juz wczesniej pisali do mnie ze zmienil sie i to bardzo, ze to nie ten sam pies, gryzie, i ma swoje odchyly (stracil calkowicie sluch, ma 16 lat) takze to rowniez rozumie, jednak teraz jakos lagodniej mnie przyjal, znow chcial mnie pogryzc jak chcialam go dotknac nad ranem, ale juz w poludnie traktowal mnie w miare ok.. a na nastepny dzien bylo super
pilnuje sie bardzo (to wynik raczej tego ze juz nie slyszy i czuje sie slaby) ja pewnie juz nie zdaze odwiedzic rodziny gdy Mikus zyje, chyba ze stanie sie cud.. nie zmieniam wlasnego psa (w sumie juz nie mojego..) nie przesadza sie starych drzew (a chcialam go do siebie sciagnac)