Pies był tak chory, że lekarz musiał go uśpić
Akcję ratunkową, która ocaliła psu życie, opisywaliśmy w lipcu. Rottweilera tkwiącego w wyrwie w murze Nabrzeża Piastowskiego ratowali woprowcy i strażacy. Zwierzę miało kaganiec i obrożę, było wyczerpane, ale bardzo ufne. Ratownicy podejrzewali, że właściciel chciał się go pozbyć i prawdopodobnie wrzucił do rzeki. W schronisku suka wciąż czekała na swojego pana, siedziała przy wejściu do boksu, tęskniła.
- Nikt się po nią nie zgłosił - mówi Ewa Mrugowska, kierowniczka schroniska dla bezdomnych zwierząt. - Miała potworne zmiany na skórze, długo ją leczyliśmy, ale bez rezultatu.
Pracownicy schroniska podejrzewają, że choroba psa mogła być przyczyną jego porzucenia.
- Leczenie dermatologiczne trwa długo i jest drogie - mówi Ewa Mrugowska. - Właściciela pozbył się więc pupila w okrutny sposób, najwidoczniej zabrakło mu serca i cierpliwości.
Źródło: Gazeta Wyborcza